Bartosz Diduszko - cichy bohater meczu z PGE Turowem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bartosz Diduszko musiał zastąpić w meczu z PGE Turowem Zgorzelec kontuzjowanego Chamberlaina Oguchiego i choć nie rzucił zbyt wielu punktów, to jest spisał się znakomicie. W powszechnej opinii był cichym bohaterem meczu z wicemistrzem Polski.

Zarówno w pierwszym, jak i drugim spotkaniu ligowym Tauron Basket Ligi, Chamberlain Oguchi rzucił 25 punktów. Najpierw taką zdobycz zaliczył w Hali Mistrzów przeciwko Rosie Radom, a następnie poprowadził Anwil Włocławek do zwycięstwa nad BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Wielki niepokój towarzyszył więc kibicom Rottweilerów, gdy stało się jasne, że przeciwko PGE Turowowi Zgorzelec Nigeryjczyk nie zagra z powodu kontuzji.

Ostatecznie jednak Anwil pokonał wicemistrza Polski po dogrywce 87:84, a świetny mecz rozegrał ten, który pod nieobecność "Champa" otrzymał więcej minut - Bartosz Diduszko. 28-letni swingman spędził w grze aż 33 minuty i choć nie rzucił zbyt wielu punktów, bo osiem, to jednak trafiał bardzo ważne rzuty: między innymi dwie trójki w ciągu minuty, które wyprowadziły Anwil ze stanu 66:72 na prowadzenie 75:72.

- Cóż mogę powiedzieć: trener dał mi więcej szans, trzeba było zastąpić jakoś Champa Oguchiego, ale ja o tym nie myślałem. Przede wszystkim starałem się pomóc drużynie - komentował skromnie Diduszko po zakończeniu sobotniego spotkania.

Jednakże nie punkty, ale zaangażowanie w grę w każdej płaszczyźnie meczu sprawiło, że Diduszko został uznany za cichego bohatera starcia z PGE Turowem. 28-latek zapisał bowiem na swoim koncie aż 12 zbiórek (trzy w ataku), miał trzy faule wymuszone oraz dwa przechwyty. A także wskaźnik +/- najwyższy w całym zespole z Włocławka: z nim na parkiecie Rottweilery miały 13 punktów więcej od rywali.

- Czuję radość ze zwycięstwa. Tylko to się liczy. Nie chcę mówić czy jestem cichym bohaterem, choć oczywiście bardzo miło jest słyszeć takie słowa. Przede wszystkim jednak starałem się grać tak, jak oczekuje ode mnie trener. Muszę iść na zbiórkę, muszę pomagać w walce na tablicach, w grze w obronie starać się coś przechwycić, do tego pomóc w asystach. Robić te wszystkie potrzebne małe rzeczy - dodawał zawodnik.

W meczu przeciwko Rosie Diduszko również pokazał się z bardzo dobrej strony. Wychodząc z ławki, w 15 minut rzucił osiem oczek. W sobotę w pojedynku ze zgorzelczanami ciążyła na nim jednak dodatkowa motywacja - zastąpić Oguchiego. I choć nie rzucił tyle punktów, ile we wcześniejszych meczach rzucał Nigeryjczyk, zaliczył bardzo pozytywny występ.

Drużyna Anwilu wygrała natomiast w po raz trzeci w sezonie i nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Co jednak ważniejsze, wygrana odniesiona bez Oguchiego sprawia, że pewność włocławian urosła jeszcze bardziej. - Na pewno tak jest. Czujemy, że jesteśmy naprawdę mocni i możemy wygrywać z każdym - zakończył Diduszko.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)