Legia Warszawa zdobędzie Krosno? "Wszyscy będziemy zmotywowani"
Na zakończenie czwartej kolejki będziemy świadkami hitu tej serii spotkań. Jak niedzielne starcie może wyglądać według trenera Michała Spychały?
Od kilku dni wiele spekuluje się na temat niedzielnego meczu na Podkarpaciu. Na papierze oba zespoły prezentują się bardzo dobrze. Zarówno Legia Warszawa oraz Miasto Szkła Krosno jasno deklarują również walkę o awans do Tauron Basket Ligi. Kto będzie faworytem tego meczu? Możemy być pewni, iż emocji i dramaturgii z pewnością nie zabraknie.
WP SportoweFakty: Ostatnie spotkanie na Torwarze ze Śląskiem Wrocław miało dziwny przebieg. Z jednej strony Legia kontrolowała mecz, z drugiej nie grała porywającego spotkania. Dlaczego?
- Nigdy nie traktuję pierwszej piątki jako coś stałego. Myślę, że ta piątka będzie się dosyć często zmieniała, nie świadczy to o zmianie hierarchii w zespole. Mam wyrównanych zawodników. Mam też taki komfort, że mogę skorzystać z wielu graczy.
Jest pan zadowolony z formy swoich podopiecznych na tym etapie rozgrywek?
- Z formy mogę być zadowolony natomiast nie pokazaliśmy tego, jak możemy się prezentować. W Tychach mogę powiedzieć, iż zagraliśmy naprawdę porządnie. Mecze ze Śląskiem i Katowicami były trochę inne. Ważne, że mamy komplet zwycięstw, to był nasz plan. Jedziemy teraz do Krosna i ten mecz będzie zupełnie na innym poziomie koncentracji i determinacji niż te poprzednie.
Tak jak trener wspomniał, w niedzielę czeka nas hit kolejki, który przyciąga uwagę wielu kibiców. Jakie to może być spotkanie?
- Dużą siłą dosłownie i w przenośni jest Kuba Dłuski, który robi świetną robotę pod tablicami. Wielką siłą jest Darek Oczkowicz, który trzyma świetną formę od wielu lat i myślę, że to się nie zmieni. Jest skuteczny, dynamiczny i gra bardzo dobrze. Trzeba też zwrócić uwagę na Dawida Bręka. Pozostali zawodnicy również nie odbiegają poziomem. Zespół jest dosyć wyrównany i podobnie jak u nas nie można się skupić na jednym zawodniku, którego trzeba wyeliminować.
Niedzielny mecz będzie szczególny dla Adama Parzycha, który poprzednie 1,5 sezonu spędził w Krośnie. Czy Adam może być wiodącą postacią Legii w tym meczu z racji tego, że będzie jeszcze dodatkowo zmobilizowany? - Myślę, że wszyscy podobnie będziemy zmotywowani. Dla Adama powrót będzie miał jakieś znaczenie. Na stare śmieci zawsze wraca się z dodatkową dawką adrenaliny. To nie jest jednak zawodnik, który potrzebuje dodatkowej motywacji. Zawsze gra na maksa i stara się robić wszystko jak najlepiej w każdym spotkaniu.Porównując obie kadry to można szybko stwierdzić, iż dysponuje pan zdecydowanie dłuższą ławką rezerwowych. Czy może mieć to duże znaczenie w niedzielnym spotkaniu?
- Nie wydaje mi się, że może mieć to znaczenie. Myślę, że ewentualnie bardziej w przestrzeni całego sezonu. Na parkiecie przebywa pięciu zawodników i kwestia jest taka, aby z całej dwunastki wybrać pięciu najlepszych. To, że mamy szerszą kadrę, to jest nasze zabezpieczenie. W poprzednim sezonie Legia borykała się z poważnymi problemami zdrowotnymi, więc mamy o jednego zawodnika więcej na pozycji. Najważniejsze jest to aby skupić się na zawodnikach, którzy w danym momencie występują na parkiecie.
Uważa pan, iż zwycięzca tego spotkania będzie miał psychologiczną przewagę w kolejnych ligowych meczach?
- Nie wiem czy jest to w jakimś stopniu ważne. Przegrany zespół może mieć dodatkowy bodziec, aby nie odpaść z czołówki i za wszelką cenę wygrać kolejny mecz. Zwycięzcy spotkania z kolei może to dodać skrzydeł. Każdy mecz jest inny, są różni przeciwnicy i poziomy formy. Nie patrzę na to w kategoriach, że jak wygramy to liga jest kolokwialnie pozamiatana. Liga trwa bardzo długo, to jest dopiero czwarta kolejka. W następnych meczach będziemy się bili, aby przed fazą play-off mieć jak najlepszą pozycję.
Rozmawiał Jakub Artych