Fiodor Dmitriew: Napisz, że chcieli mnie w Los Angeles Lakers

- Nie powiem z kim rozmawiałem. To nie jest w ogóle ważne. Jestem graczem Anwilu. Albo jeśli musisz to napisz, że wybrałem Anwil Włocławek, choć chcieli mnie w Los Angeles Lakers! - mówi w wywiadzie Fiodor Dmitriew, skrzydłowy Anwilu Włocławek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

WP SportoweFakty: Czy to prawda, że nie miałeś wyjścia tylko byłeś skazany na koszykówkę?

Fiodor Dmitriew: Moja mama grała w koszykówkę, była mistrzynią Europy, natomiast mój tata przez wiele lat trenował dzieci. I to on zabierał mnie zawsze na halę. Można powiedzieć, że ja właściwie wychowałem się na hali, bo chodziłem z tatą zawsze wtedy, gdy miałem czas. Czyli... chodziłem ciągle.

Tata powiedział: Fiedja będzie grał w koszykówkę i koniec. Tak było?

- Jako dziecko zastanawiałem się, co chcę robić w przyszłości. I nie byłem pewien. Trochę grałem w piłkę nożną, ale tak jak mówiłem: zbyt dużo czasu spędzałem na hali, by pójść inną drogą. Bo początkowo to nie było tak, że tata coś zechciał i koniec. Tata zabierał mnie na koszykówkę, żeby zapełnić mi czas, żebym nie biegał z kolegami po ulicach, żebym nie wdawał się w jakieś dziwne towarzystwo. Wiadomo jak to jest. Młody chłopak potrzebuje wzorców. Także: tata niekoniecznie oczekiwał, że będę koszykarzem, ale miał nadzieję, że będę grał i że wyrosnę na zwykłego, normalnego człowieka.

Jesteś zwykłym, normalnym człowiekiem?

- Musisz zapytać kogoś innego.

Pytałem kilku osób, wiesz co najczęściej się powtarzało?

- Poczucie humoru?

Dokładnie.

- Słuchaj. Codziennie rano przychodzę na halę, rzucam do kosza, biegam, idę na siłownię, potem przerwa i wieczorem to samo. Musisz żartować, żeby nie zwariować! Nikt nie lubi trenować...
Fiodor Dmitriew i Piotr Stelmach - para skrzydłowych w Anwilu Fiodor Dmitriew i Piotr Stelmach - para skrzydłowych w Anwilu
Nikt nie lubi trenować?

- Daj skończyć! Nikt nie lubi trenować, każdy woli grać. Zapytaj dowolnego koszykarza, każdy powie ci to samo. To zwykła rzecz i nie ma w tym nic niezwykłego.

Na jednym z treningów zaraz po twoim przyjeździe do Polski akurat trenowaliście wytrzymałość, siłę oraz kondycję, taki, w cudzysłowie, "cross fit". Potrafiłeś trenować na serio, ale wystarczyła chwila i wybuchałeś śmiechem z powodu jakiegoś żartu czy sytuacji.

- Tak jest i tak ma być. Musisz być odpowiednio skoncentrowany, gdy wykonujesz swoje ćwiczenie, ale też musisz znaleźć sobie trochę luzu. Kiedy jest relaks, kiedy jest przerwa, pijemy wodę, to wówczas trzeba coś powiedzieć, trzeba coś zrobić śmiesznego, żeby była energia do dalszej gry.

Dobrze się dobraliście - ty i Robert Tomaszek.

- Tak... Jakiś czas temu biegaliśmy wzdłuż parkietu i dostawaliśmy naprawdę nieźle w kość. Dobiegliśmy razem z Robertem, patrzę na niego, on na mnie, po czym pyta się "ile jeszcez? ". A ja na to: "Nie martw się, jutro też mamy dwa treningi!"

Musisz nauczyć się słowa "zgrywus".

- Koniecznie!

Wiesz jak czasem mówią na ciebie inni zawodnicy?

- Oczywiście, "Radziecki" (Dmitriew wypowiedział to słowo po polsku - przyp. M.F.)! Jest zabawne, nie mam nic przeciwko. Chłopaki się śmieją, ja się śmieję i jest w porządku. Będąc w Polsce zawsze udaję, że jestem Polakiem i staram się mówić po polsku, ale zawsze też ktoś się znajdzie, kto zapyta skąd jestem, a potem mówi, że domyślił się przez mój akcent. Muszę nad nim pracować...

Czy Fiodor Dmitriew będzie przydatnym zawodnikiem w talii Igora Milicicia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×