Korie Lucious wrócił na parkiet po kilku miesiącach. "Czuję się coraz lepiej"

Korie Lucious nie grał przez ostatnich kilka miesięcy, ale w miniony weekend wrócił na parkiet. - Mój pierwszy mecz na turnieju w Koszalinie nie był udany, ale w drugim i trzecim czułem się zdecydowanie lepiej - powiedział Amerykanin.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

W miniony weekend King Wilki Morskie Szczecin rozegrały trzy spotkania sparingowe na turnieju w Koszalinie. Podopieczni Marka Łukomskiego przegrali dwa z trzech meczów, ogrywając jedynie AZS Koszalin. Trzeba jednak przyznać, że styl w jakim tego dokonali nie pozostawił złudzeń, że szczecinianie mają potencjał, by grać bardzo skutecznie - wygrali aż 84:58.

- Ogólny rezultat po turnieju nie jest dla nas pozytywny, ale mamy solidne wytłumaczenie. Podczas gdy większość drużyn rozpoczęła przygotowania wcześniej w sierpniu, my zaczęliśmy zgrywać się dopiero we wrześniu, zaledwie dwa tygodnie przed turniejem w Koszalinie - mówi Korie Lucious, amerykański rozgrywający King Wilki Morskich.

W grze Amerykanina widać jeszcze "wakacyjną formę" - podczas turnieju w Koszalinie rzucił łącznie tylko 16 oczek - aczkolwiek starciem z Polfarmexem Kutno pokazał, że ma w sobie rezerwy. Rywalizując z najlepszym rozgrywającym weekendowej imprezy, Joshem Parkerem z Polfarmexu, zdobył 10 oczek sprawiając playmakerowi kutnian wiele problemów.

- Nadal uczymy się grać ze sobą. Owszem, kilku chłopaków pamiętam z mojego pierwszego sezonu w Polsce (Lucious reprezentował Rosę Radom w rozgrywkach 2013/2014 - przyp. M.F.), ale to nie to samo co grać razem - dodaje Amerykanin.

Symbolem szczecińskiej ekipy jest, co oczywiste, wilk. I właśnie "wilczy apetyt" na zwycięstwa w lidze, poprzez zawziętość, nieustępliwość i głód gry, ma charakteryzować postawę ekipy Łukomskiego. Nastawienie trenera potwierdzają również słowa Amerykanin.

- Trener wykonuje kapitalną pracę, żebyśmy byli prawdziwym zespołem. I wie, że ja nie grałem od grudnia, więc potrzebuję trochę czasu i zrozumienia zanim zacznę prezentować się na miarę moich możliwości. Owszem, mój pierwszy mecz na turnieju w Koszalinie nie był udany, ale w drugim i trzecim czułem się zdecydowanie lepiej. I wiem, że gdy sezon się już rozpocznie będę gotowy, tak samo jak reszta moich kolegów. I wtedy będziemy chcieli wygrywać każdy kolejny mecz - komentuje Lucious.

Grając w Rosie dwa lata temu, Amerykanin mógł rywalizować z Energą Czarnymi Słupsk i AZSem Koszalin. Polfarmexu Kutno wówczas jeszcze nie było w Tauron Basket Lidze.

- Ciężko powiedzieć, który zespół jest obecnie najlepszy. To tylko okres przygotowawczy. Wszystkie drużyny zmieniły koszykarzy od tamtej pory, w większości przypadków nawet całe składy. Każdy sezon to jednak nowe rozdanie - kończy Amerykanin.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×