- Nie ukrywam, że jestem mocno podekscytowany faktem, że w wielkim finale zmierzą się akurat ekipy PGE Turowa Zgorzelec i Stelmetu Zielona Góra. Jestem przekonany, że ta dwa zespoły stworzą znakomite widowisko dla kibiców i o tych finałach będzie się długo mówić. Oby tyle samo, co o poprzednich - mówi nam przed pierwszym spotkaniem finałowym Mike Taylor, szkoleniowiec reprezentacji Polski.
- W poprzednim roku w tym "serialu" finałowym lepszy okazał się PGE Turów Zgorzelec, ale pamiętajmy o tym, że Stelmet był już mistrzem Polski. Może w tym roku tytuł powróci do Zielonej Góry? Trzeci rok z rzędu te drużyny spotykają się ze sobą, więc to świadczy o tym, jak znakomicie rozwijają się te organizacje. Uważam, że to będzie wspaniała seria! - dodaje Taylor, który będzie przyglądał się potencjalnym kadrowiczom.
- Cieszę się, że aż tylu zawodników będę mógł oglądać. Po jednej stronie jest to Damian Kulig, Michał Chyliński i Olek Czyż. Z kolei w Stelmecie grają: Łukasz Koszarek, Przemysław Zamojski, Aaron Cel, Adam Hrycaniuk. Zapowiadają się niezwykle ciekawe pojedynki pomiędzy tymi graczami. Będę się im uważnie przyglądał - zaznacza opiekun reprezentacji Polski.
Kto według Mike'a Taylora ma przewagę w tym starciu? - PGE Turów ma bardzo utalentowanych rozgrywających w postaci Taylora i Collinsa. Trener Rajković ma tę przewagę, że ma szeroką ławkę, ale uważam, że to Stelmet jest lepiej zbilansowany skład. Bardzo imponuje mi gra Robinsona i Hosleya. W poprzednim roku PGE Turów zastosował pressing na całym boisku na Łukaszu Koszarku i to dało dobre efekty. To tak naprawdę jedyny rozgrywający w Stelmecie. Wydaje mi się, że w tym roku będzie podobny scenariusz. Jestem ciekaw, jak sobie z tym Łukasz poradzi - odpowiada Taylor.