Wojciech Kamiński: Wierzę, że sędziowie gwizdali najlepiej jak potrafią
W półfinałowej rywalizacji Rosa przegrywa obecnie 0:2 ze Stelmetem. W pierwszym meczu radomianie ulegli ekipie z Winnego Grodu 64:79, a w drugim spotkaniu 67:75.
Widać było, że Rosa dobrze przepracowała przerwę między pierwszym a drugim meczem półfinałowym. W niedzielę radomianie postawili aktualnym wicemistrzom Polski trudne warunki. - Nie popełniliśmy tylu strat co w piątek, szczególnie w pierwszej połowie. Dwa dni temu po dwóch kwartach Stelmet był na wyraźnym prowadzeniu. Siedem czy osiem strat w drugiej połowie to jednak za dużo, w pierwszej połowie były bodajże trzy i to nas trzymało w grze, powstrzymaliśmy szybki atak. W koszykówkę trzeba jednak grać 40 minut. Na pewno w drugim spotkaniu byliśmy bardziej wyrównanym partnerem dla Stelmetu - przyznał trener Rosy.
Zielonogórzanie w niedzielę wykonali aż 37 rzutów osobistych. Radomianie z kolei stawali na linii rzutów wolnych 18 razy. - Z obu stron była walka i sędziowie wychwytywali te faule. Dlaczego Stelmet rzucał dwa razy więcej wolnych? Po prostu mniej faulowali. Musiałbym prześledzić ten mecz. Zielonogórzanie mieli 19 rzutów osobistych więcej, a my przegraliśmy mecz ośmioma punktami. Nie mam pretensji do nikogo, nie widziałem wszystkich akcji. Wierzę, że sędziowie gwizdali najlepiej jak potrafią - ocenił szkoleniowiec.Trzeci mecz półfinałowy zostanie rozegrany w środę w Radomiu. - Musimy odpocząć i w środę zagrać jeszcze lepiej. Nasza postawa w drugim meczu nie wystarczyła, by pokonać Stelmet. Będziemy chcieli we własnej hali pokazać, na co nas stać. Nie chcemy przegrać tej rywalizacji, będziemy walczyć do końca i zrobimy wszystko, by jeszcze wrócić do Zielonej Góry - zakończył Wojciech Kamiński.