David Dedek: Nie ma co stresować się porażką
Uspokojone zapewnieniem awansu do fazy play-off Asseco Gdynia okazało się gorsze od Wikany Startu Lublin. Trener nie zamierza jednak rozpamiętywać tej przegranej.
Paweł Patyra
Goście z Gdyni toczyli wyrównany bój z beniaminkiem w pierwszej połowie. Trzecią odsłonę serią 10:0 zainaugurował Bryon Allen, dzięki czemu Wikana Start Lublin opanował sytuację. Asseco starało się odrobić straty, lecz w czwartej kwarcie niemiłosiernie pudłowało z dystansu. - Widocznie jeszcze fizycznie nie wróciliśmy do formy po meczu z Turowem, który był dla nas wyjątkowy pod względem energii, którą włożyliśmy w to spotkanie. Również ze względu na kontuzje, które mamy w zespole nie byliśmy w stanie fizycznie zagrać na tym poziomie, co zazwyczaj. Stąd bierze się 16 zbiórek przeciwnika w ataku i 42 punkty spod kosza - analizuje David Dedek.
Kilkuosobowa grupa kibiców Asseco wyruszyła w ponad 600-kilometrową podróż i we wtorkowy wieczór wspierała swoich ulubieńców. - Chcę podziękować kibicom, którzy przyjechali z Gdyni aż do Lublina - podkreśla Dedek. - Zacznę od podziękowania dla kibiców, bo przejechali kawał drogi - dodaje Piotr Szczotka. - Staraliśmy się, walczyliśmy, ale byliśmy słabsi. Troszeczkę zawiodła nas skuteczność- kończy 33-letni zawodnik Asseco.
Przełamanie Wikany Startu po niemal trzech miesiącach