Kevin Johnson: Nie było faulu
- Nie sądzę by tam w ogóle doszło do jakiegokolwiek kontaktu. Stałem obok Kamila i Russella i nie widziałem żadnego faulu. Nie było uderzenia - mówi Kevin Johnson po meczu ze Stelmetem Zielona Góra.
- Najgorsze jest to, że przygotowywaliśmy się do tego pojedynku przez cały tydzień i wszystko zostało zaprzepaszczone przez jeden gwizdek. Jednak w koszykówce takie rzeczy się zdarzają, my musimy poradzić sobie z tą sytuacją i nie spuszczać głów - dodaje sfrustrowany zawodnik.
Pomimo porażki, gracze Polfarmexu Kutno mają prawo szukać pozytywów. Beniaminek zagrał naprawdę ambitnie. Przed meczem niewiele osób dawało szansę zespołowi Jarosława Krysiewicza, tym bardziej, że kutnianie musieli radzić sobie bez Kwamaina Mitchella.- Myślę, że graliśmy naprawdę nieźle, zwłaszcza w obronie, ale prawdą jest momentami mogliśmy być bardziej uważni i popełniać mniej błędów. Warto dodać, że poradziliśmy sobie z naszą największą przeszkodą, a więc brakiem Kwamaina. Dlatego ogółem jestem dumny z tego, jak zagraliśmy, choć porażka jest dla nas bardzo bolesna - opowiada Amerykanin, odnosząc się również do znaku zapytania, jaki pojawił się nad Polfarmexem i udziałem beniaminka w play-off.
- Gdybyśmy wygrali ten mecz, bylibyśmy bardzo blisko gry w play-off. Na szczęście ten mecz pokazał, że możemy grać dobrą koszykówkę i nieistotne jest przeciwko komu gramy. Nadal więc jesteśmy w grze i nadal mamy szansę, jeśli tylko zostawimy na parkiecie wszystko, co mamy - kończy Johnson.