Puchar Europy: Czy PGE Turów odrobi straty z Paryża?

W pierwszym meczu PGE Turów nie wykorzystał szansy na zwycięstwo. Zgorzelczanie mają drugą i ostatnią okazję. Mistrzowie Polski muszą pokonać Paris Levallois przynajmniej 4 punktami, aby grać dalej.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Trudno powiedzieć, czy ostatnio zgorzelczanie za bardzo się rozluźnili i dlatego osiągają słabsze wyniki w Tauron Basket Lidze, czy też faktycznie są w nieco słabszej formie. Zespół Miodraga Rajkovicia zupełnie inaczej prezentuje się w Pucharze Europy. Mistrzowie Polski w tych rozgrywkach spisują się po prostu zdecydowanie lepiej.

W pierwszym meczu z Paris Levallois nasza drużyna przegrała, ale nie była to wielka porażka. Ba, zgorzelczanie mogli się pokusić o zwycięstwo w stolicy Francji. W końcówce zielono-czarni popełnili jednak kilka błędów i ostatecznie musieli uznać wyższość ekipy znad Sekwany. Strata jest niewielka (raptem trzy punkty), toteż w rewanżowym spotkaniu każdy scenariusz jest możliwy.
Niewątpliwie sporym atutem PGE Turowa będzie występ przed własną publicznością. Dotychczas w Pucharze Europy zgorzelczanie nie przegrali żadnego meczu u siebie. Mistrzowie Polski potrafili wcześniej odprawić z kwitkiem Telenet Ostenda czy Lietuvos Rytas Wilno.

Tak naprawdę wszystko sprowadza się do tego, czy nasi zawodnicy zagrają w ofensywie na miarę własnego potencjału. W Paryżu widać było jedynie przebłyski. Fragmentami koszykarze Rajkovicia grali naprawdę świetni, ale potem brakowało im pomysłu czy skuteczności. Mimo niezłego dorobku poniżej oczekiwań spisał się chociażby Damian Kulig. Nie tylko on. Problemy z rzutami z dystansu mieli Michał Chyliński, Nemanja Jaramaz czy Vlad-Sorin Moldoveanu. Warto też wspomnieć o fatalnej skuteczności na linii rzutów wolnych, co też niewątpliwie wpłynęło na porażkę (71:74).

Drużyna Gregora Beugnota jest nieco bardziej poukładana. Paris Levallois nie stawia wszystkiego na ofensywę, potrafi też uprzykrzać życie w defensywie. W pierwszym spotkaniu francuska ekipa pokazała, że jest dobrze zbilansowana. Na pierwszy plan wyszedł w pewnym momencie nawet Dionte Christmas, który zwykle nie jest silnym punktem zespołu. Prawdę mówiąc, to był dobitny dowód na to, że zgorzelczanie muszą uważać na praktycznie wszystkich koszykarzy przeciwnika.

Tym razem za wyraźnego faworyta uchodzi PGE Turów. Mistrzowie Polski zagrają u siebie, mają sporo argumentów i niewielki dystans do zniwelowania. Jeśli tylko skuteczność im dopisze, to niemal na pewno zameldują się w ćwierćfinale Pucharu Europy.

Początek meczu w środę o godz. 19. Transmisja w Eurosporcie 2.

Kto awansuje do ćwierćfinału Pucharu Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×