Wikana Start postraszył Rosę

Po pierwszej połowie wydawało się, że Rosa znokautuje beniaminka z Lublina. Start zdołał jednak odrobić straty i nastraszyć radomian, którzy ostatecznie przetrwali i sięgnęli po zwycięstwo.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Lublinianie mieli naprawdę mocne otwarcie. W pierwszych minutach beniaminek grał niezwykle skutecznie i szybko. Już w czwartej minucie Wikana Start prowadził aż 12:3. To była zasługa wyłącznie dobrze dysponowanych Polaków. Radomianie nie potrafili zatrzymać Roberta Lewandowskiego, Tomasza Wojdyły czy Bartosza Diduszki. Mało tego, zawodnicy Wojciecha Kamińskiego sami w ofensywie nie zachwycali.

Dopiero po kilku minutach Rosa złapała odpowiedni rytm. Goście bez większych problemów zdołali odrobić straty i nadawali ton rywalizacji. Aktualnie najsłabszy zespół Tauron Basket Ligi miał spore problemy w defensywie. Koszykarzom Wojciecha Kamińskiego ze sporą łatwością przychodziło zdobywanie kolejnych punktów. Radomianie trafiali nie tylko spod samego kosza, gdzie ich efektywność była naprawdę wysoka, ale również z dystansu.
Rosę po części napędzali Łukasz Majewski i Michał Sokołowski. Obaj stanowili naprawdę spore zagrożenie dla beniaminka, który wpadł w tarapaty. Powoli zaczął bowiem tracić kontakt z przeciwnikiem. W drugiej kwarcie Start prezentował się wprost fatalnie. Lublinianie stanęli w miejscu i z ogromnym trudem przychodziło im zdobycie punktów. Tymczasem goście wciąż grali na dobrym poziomie w ofensywie. Przede wszystkim nie brakowało im opcji w ataku, bo solidnie prezentowali się John Turek i Danny Gibson.

Po pierwszej połowie wydawało się, że gospodarze nie będą mieli już nic do powiedzenia w tej rywalizacji. Ich strata była naprawdę spora, a postawa nie napawała bynajmniej optymizmem. Ale gracze Pawła Turkiewicza wcale nie złożyli broni. Ku zdumieniu wszystkich ostro wzięli się do pracy i w ekspresowym tempie zmniejszali dystans. Było to oczywiście związane ze sporym kryzysem radomian.

Rosa wpadła w poważne tarapaty. Goście regularnie pudłowali z dystansu, a i w strefie podkoszowej nie zachwycali swoją skutecznością. Nic im się nie kleiło, a rozpędzony beniaminek omal nie dopadł graczy Kamińskiego. W 34 minucie spotkania Wikana Start miał już tylko trzy "oczka" mniej na swoim koncie i zanosiło się naprawdę emocjonującą końcówkę. Ostatecznie jednak do niej nie doszło. Chwilę później beniaminek stanął w miejscu. Radomianie to wykorzystali i przypieczętowali zwycięstwo.

Double-double w tym spotkaniu zanotował wymieniony wcześniej Diduszko, a blisko tego wyczynu był Turek, któremu zabrakło ostatecznie jednej zbiórki. Lublinianom zabrakło opcji w ofensywie. Wszystko opierało się właściwie na czterech zawodnikach - Bryonie Allenie, Diduszce, Lewandowskim, który ostatecznie schodził z parkietu z powodu pięciu przewinień, oraz Isaacu Wellsie. Ten kwartet zdobył w sumie 57 punktów całego zespołu.

Wikana Start Lublin - Rosa Radom 67:81 (19:28, 10:23, 22:9, 16:21)

Wikana Start: Allen 19, B. Diduszko 18, Wells 12, Lewandowski 8, Wojdyła 4, Trojan 4, Ł. Diduszko 2, Hałas 0, Śmigielski 0, Czujkowski 0.

Rosa: Turek 17, Majewski 14, Taylor 12, Adams 10, Gibson 8, Mirković 7, Sokołowski 7, Szymkiewicz 4, Witka 2.

Kto powinien zostać MVP meczu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×