Czy Katarzynki mogły wygrać w Bydgoszczy?

Artego Bydgoszcz zagrało w niedzielę dobre spotkanie i zasłużenie wygrało pojedynek derbowy. Na przegraną Energi Toruń złożyło się wiele czynników, które dały niekorzystny wynik końcowy.

Łukasz Łukaszewski
Łukasz Łukaszewski
Koszykarki Energi Toruń kolejny raz fatalnie rozpoczęły derbowy pojedynek. Artego Bydgoszcz bardzo szybko wypracowało dwucyfrową przewagę. Co prawda na sam koniec pierwszej kwarty Katarzynki odrobiły część strat, ale tuż po tym przewinieniem technicznym ukarany został Elmedin Omanić. To mogło jeszcze bardziej podciąć skrzydła gościom. - Może było to dla nas zaskoczeniem, że na parkiecie były równocześnie cztery niskie koszykarki gospodyń. Bardzo źle otworzyliśmy mecz i ciężko było potem dogonić. Dobrze zagraliśmy w drugiej połowie, ale nie to nie wystarczyło do zwycięstwa - podsumował ten mecz trener Katarzynek.
Po powrocie z szatni i kilku minutach wyrównanej gry Katarzynki zaczęły odrabiać straty. Torunianki przestały tracić łatwe punkty i krok po kroku zbliżały się do rywalek. W pewnym momencie koszykarki z grodu Kopernika miały tylko jeden punkt straty. Jednak podopieczne Elmedina Omanicia zamiast pójść za ciosem przez kilka posiadań nie były w stanie umieścić piłki w koszu. Wtedy ekipa z Torunia miała lokalnego rywala na wyciągnięcie ręki.

- Całą trzecią i czwartą kwartę skupialiśmy się na tym, żeby dowieźć wynik do końca. Nie byliśmy w stanie utrzymać takiej samej intensywności jak przed przerwą. Było to widoczne, zawodniczki poruszały się w zupełnie inny sposób - zauważył z kolei szkoleniowiec bydgoszczanek Tomasz Herkt.

W czwartej kwarcie trener Elmedin Omanić postawił na duet podkoszowych Małgorzata Misiuk - Joanna Walich. Obydwie zawodniczki starały się walczyć, ale zdecydowanie ustępowały warunkami fizycznymi środkowej z Bydgoszczy - Markeishy Gatling. W tym samym czasie na ławce torunianek siedziały trzy koszykarki, które mierzą około 195 cm i miałyby większe szanse w fizycznej walce z podkoszową gospodyń.

Jeszcze w ostatniej minucie Energa Toruń mogła odwrócić losy spotkania. Jednak na pół minuty przed końcem Katarzynki straciły piłkę, gdy przegrywały różnicą pięciu punktów. Ta akcja ostatecznie pozbawiła torunianki szans na zwycięstwo.

- Zaczęłyśmy ten mecz okropnie i pierwsza połowa była dla nas bardzo zła. Wyszłyśmy i walczyłyśmy po przerwie, ale tak naprawdę poddałyśmy trochę ten mecz na początku. Artego Bydgoszcz wypracowało sobie przewagę. Dobrze, że wróciłyśmy do gry o zwycięstwo. Jednak ogólnie rzecz ujmując pierwsza połowa zabiła nas w tym pojedynku - wyjaśniła z kolei liderka Katarzynek Maurita Reid.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×