Wojownicze starcie dla sosnowiczan - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Legia Warszawa

W konfrontacji sosnowiczan ze stołeczną Legią nie zabrakło emocji, które towarzyszyły pojedynkowi do ostatnich sekund. Po meczu walki zwycięscy z parkietu schodzili koszykarze Zagłębia.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Podczas poprzedniej kolejki Zagłębie pokonało w Prudniku miejscową Pogoń, a zwycięstwo kontuzją okupił Marcin Kosiński, przez co jego występ w piątkowym starciu było niepewne. Gracz jednak bez ograniczeń uczestniczył w przedmeczowej rozgrzewce, a potem rozpoczął spotkanie w wyjściowym składzie, będąc wyróżniającą się postacią na boisku.
Zawodnicy obu drużyn twardo walczyli pod koszami, a także w obronie. Choć w pierwszej akcji sosnowiczanie łatwo stracili punkty, to błyskawicznie złapali odpowiedni rytm gry i pojedynek był zacięty, a prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Spokojnie rozegrana przez Legię akcja, wykończona przez Marcela Wilczka, ustaliła wynik premierowej kwarty (26:28). Zarówno Zagłębie, jak i Legia odważnie wchodziły pod kosz przeciwnika.

Konfrontacja toczyła się w szybkim tempie, a wynik nieustannie oscylował w okolicach remisu. Gdyby w grze podopiecznych Tomasza Służałka nie było tylu niedokładności, to udałoby im się utrzymać prowadzenie, schodząc na przerwę. Tymczasem za sprawą rzutu Cezarego Trybańskiego po pierwszej połowie był remis 46:46.

W postawie Legionistów w oczy rzucała się niska skuteczność rzutów wolnych, przed przerwą wyniosła ona zaledwie 33 proc. (przy 80 proc. rywali). Natomiast, w przypadku Zagłębia, dobrze funkcjonowały rzuty z dystansu, w samej drugiej kwarcie sosnowiczanie oddali czterokrotnie trafili za trzy.

Po powrocie z szatni pojedynek toczył się wedle tego samego tempa, konfrontacja była klasycznym meczem walki. Gospodarzom udało się odskoczyć na pięć punktów, dzięki trójce Pawła Bogdanowicza. Zagłębie wykorzystywało swoje szanse i utrzymywało minimalną przewagę, ale przed ostatnią kwartą na tablicy wyników widniał remis 61:61, więc szala zwycięstwa mogła przechylić się na każdą ze stron.

Ekipa gości objęła trzypunktowe prowadzenie, a w trzeciej minucie czwartej odsłony piąty faul złapał Grzegorz Mordzak, który był jednym z motorów napędowych Zagłębia. Walka rozgorzała na całego, emocje udzieliły się również licznie zgromadzonej publiczności. Sosnowiczanie, dzięki Marcinowi Kosińskiemu osiągnęli wynik 75:72, ich dalsza twarda i skuteczna gra w obronie pozwoliła na utrzymywanie tego prowadzenia.

Na 32 sekundy przed końcem kwarty Paweł Bogdanowicz, wykańczając lay-up, dał Zagłębiu cztery punkty przewagi. W ostatnich sekundach emocje udzieliły się również szkoleniowcom obu zespołów. Legioniści seryjnie faulowali (bez konsekwencji), lecz na nic im się to zdało - to bowiem gospodarze odnieśli cenny triumf.

Zagłębie Sosnowiec - Legia Warszawa 78:75 (26:28, 20:18, 15:15, 17:14)

Zagłębie: Bogdanowicz 20 (4x3 pkt), Mordzak 19, Kosiński 15, Wójciak 8, Piechowicz 6, Nowerski 5, Sadło 4, Gospodarek 1, Przyborowski 0.

Legia: M. Wilczek 21 (4x3 pkt), Trybański 20, Aleksandrowicz 10, Kwiatkowski 9, Bierwagen 7, Ł. Wilczek 6, Kobus 2, Paszkiewicz 0, Zapert 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×