Anwil przed kluczowym etapem sezonu

Przed Anwilem Włocławek najważniejsze mecze i kluczowy etap sezonu. Żeby myśleć o grze w play-off, Rottweilery muszą zacząć wygrywać.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Bilans 6-9 na półmetku rundy zasadniczej nikogo we Włocławku nie zadowala. Co więcej, to najgorszy wynik od ponad dekady lat. Nawet drużyna z sezonu 2005/2006, która również rozpoczęła rozgrywki od wyniku 0-4, na koniec pierwszej części sezonu regularnego była "zwycięska", gdyż fazę rewanżową zaczynała z jedną wygraną na koncie więcej, niż liczbą przegranych (7-6).
Rottweilery nie tylko grają słabo, co po prostu rozczarowują. I siebie samych, i kibiców we Włocławku. Po bardzo dobrym meczu w Starogardzie Gdańskim (88:65), otrzymali przysłowiowe lanie od Trefla Sopot (56:87). Następnie grali jak równy z równym z mistrzem (89:97) oraz wicemistrzem Polski (74:77), by w kolejnym meczu męczyć się z MKS Dąbrowa Górnicza (85:74). A kapitalne zwycięstwo nad Polfarmexem Kutno (87:66) włożyli między dwie katastrofy, czyli pojedynki ze Śląskiem Wrocław (72:91) i AZS Koszalin (64:89).

Anwil gra w tym sezonie nieprzewidywalnie i nigdy nie można być pewnym tego, jak zaprezentuje się w danym spotkaniu. Włocławianie to jedna wielka niewiadoma, co przed rundą rewanżową nie nastraja optymistycznie. Tymczasem najbliższy czas to czas, w którym włocławianie muszą wygrywać.

Polski Cukier Toruń, Asseco Gdynia, Rosa Radom, Wilki Morskie Szczecin i Polpharma Starogard Gdański - z taką sekwencją zmierzy się zespół Predraga Krunicia w najbliższej przyszłości. Owe pięć meczów to dla Anwilu Włocławek być albo nie być. To rozpoczęcie serii "win-or-die", charakterystycznej dla większości klubów dopiero w play-off. Trudno napisać, że Rottweilery swoje play-off rozpoczynają wraz z pojedynkiem z Polskim Cukrem, ale tak właśnie jest.

Pięć najbliższych kolejek da odpowiedź na pytanie czy Anwil powalczy jeszcze w tym sezonie o uratowanie twarzy, czy jednak zapadnie się w nicość bez udziału w najważniejszej części rozgrywek. Spośród pięciu najbliższych meczów aż trzech rywali jest niżej w tabeli od włocławian, więc trzy zwycięstwa to absolutne minimum. I nie ma co w tym miejscu kontrargumentować sloganem "nie pompujmy balonika!", bo Anwil znalazł się pod ścianą. Tak blisko, że nawet trzy wygrane nie zagwarantują niczego.

Niby wszystko jest otwarte, bo do końca rundy zasadniczej każdy zespół rozegra jeszcze 15 spotkań, a włocławianie tracą tylko (albo aż...) dwa punkty od ósmego Asseco oraz trzy do szóstego Trefla Sopot i i siódmej Energi Czarnych Słupsk. Niemniej jednak, Anwil w tym sezonie tylko raz (!) pokonał drużynę, która plasuje się wyżej w tabeli. W połowie grudnia ograł wspomnianą Energę Czarnych. Reszta meczów z najlepszą ósemką to siedem porażek.

Poza spotkaniem ze słupszczanami, Rottweilery wygrywały w tym sezonie tylko z drużynami z niższych miejsc w tabeli (nie ustrzegając się jednak kilku wpadek, choć to miało miejsce za poprzedniego trenera). Skądinąd więc, 9. lokata w tabeli, czyli ta odgraniczająca najlepszą ósemkę od reszty stawki, która rozgrywki zakończy już w kwietniu, jest obecnie... adekwatna do sytuacji. Nieadekwatna jednak do oczekiwań we Włocławku, które od początku sezonu nie maleją.

Konrad Wysocki: Straciliśmy głowę

Ile zwycięstw Anwil zanotuje w najbliższych pięciu kolejkach

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×