Trener musi inspirować - rozmowa z Tomaszem Niedbalskim, trenerem WKK Wrocław

Mateusz Zborowski
Mateusz Zborowski
Nigdy nie ciągnęło pana, żeby spróbować się w pracy w wyższej lidze prowadząc dorosłe zespoły? Bo mimo że prowadzi pan WKK w II lidze, to jednak jest to poza Bochenkiewiczem i Kolowcą to zespół złożony z młodzieży.

- Już wcześniej mówiłem, że bardzo lubię swoją pracę! Ale jeśli wszystkie plany wypalą, to kto wie, może pan Koelner pozwoli mi w przyszłości poprowadzić zespół w wyższej lidze. Cedevita Zagrzeb też zaczynała jako klub szkolący młodzież.

Co takiego jest w systemie WKK, że staliście się potentatem w pracy z młodzieżą. Czynnik ludzki? Utalentowana młodzież? System szkolenia? Czy może wszystkiego po trochu?

- Wszystkiego po trochu. Kluczem są jednak ludzie! Począwszy od człowieka, który łoży na to pieniądze, czyli pana Przemysława Koelnera - to taki polski Marc Cuban.
Dorobiliśmy się oczywiście systemu, który stale ewoluuje. Wiem, że jesteśmy w stanie zagwarantować profesjonalne szkolenie dla utalentowanej młodzieży i,  co najważniejsze, w pełni zindywidualizowane. Zwłaszcza w aspekcie motorycznym i fizjoterapeutycznym - co dla rozwoju młodego gracza jest kluczowe. Uważam, że sztab trenerski jest u nas na bardzo wysokim poziomie. Pozwolę sobie wymienić kilka osób: Mariusz Mazur, który ostatnio ze swojej klasy w szkole podstawowej dał czterech zawodników do reprezentacji Polski kadetów z rocznika 98 - to ewenement na skalę ogólnopolską, Bartosz Pasternak - trener przygotowania motorycznego, do którego non stop dzwonią po porady zawodnicy z ekstraklasy. Dzisiaj nie wyobrażam sobie pracy bez niego - bo rozumiemy się bez słów, Sebastian Potoczny - specjalista od defensywy i skautingu, Łukasz Dziergowski i jego cudowne dzieci z rocznika 2001, no i nasza fizjoterapeutka - Bogusia Piechaczek, bardzo pracowita dziewczyna.

A co z waszym ośrodkiem? Wasz pomysł własnej hali wraz z zapleczem treningowym był pionierskim w kraju, ale ostatnio zrobiło się o tym ciszej.

- Wszyscy w klubie na niego czekamy. Stąd nasze decyzje dotyczące klasy rozgrywkowej. Chcemy tam w końcu już wejść i rozpocząć nowy etap w historii tego klubu. Ostatnie zapewnienia są takie, że prawdopodobnie już nowy sezon zaczniemy na nowym obiekcie. Zapowiada się to ekscytująco, ale zdajemy sobie sprawę ile czeka nas pracy, by w pełni wykorzystać potencjał tego obiektu. Jeśli wszystko zafunkcjonuje tak jak sobie zakładamy, będziemy mieli najbardziej profesjonalny ośrodek koszykarski w kraju.

Zwiększenie TBL chyba również wpływa korzystnie na pracę z młodzieżą, bo czysto teoretycznie większe zainteresowanie basketem powinno spowodować większy napływ świeżej krwi na treningi koszykówki.

- Jeśli prezesi klubów będą wystarczająco cierpliwi, to jest kilku fajnych chłopaków, którym warto dać szansę. Zareklamuję im teraz Igora Wadowskiego oraz Jakuba Nizioła. Dajcie im trochę czasu, niech nabiorą pewności i dadzą sobie radę! Mają parametry predestynujące ich do gry na wyższym poziomie. Po tym sezonie możemy porozmawiać na temat ich przyszłości. Czekam na dobre oferty!

Policzył pan kiedyś ilu reprezentantów Polski pan wychował?

- Od "maleństwa" poprowadziłem do różnych kadr młodzieżowych takich zawodników jak: Bartosz Diduszko 87, Damian Lenkiewicz 83, Mateusz Dziemba 92 i Marceli Dziemba 92. Pracując teraz w WKK, co roku oddajemy kilku zawodników do reprezentacji młodzieżowych - wychowujemy ich wspólnie. Każdy z naszych reprezentantów musi przejść przez moje ręce.

Czy właśnie to, że ci młodzi ludzie trafiają do kadr narodowych jest dla pana największą nagrodą w tej pracy, czy może wyznacznikiem jest to ilu z nich jest w stanie talent przełożyć na grę w seniorach?

- Gra w młodzieżowych reprezentacjach jest dopiero wstępem i nie gwarantuje gry na poziomie seniorskim. Wychowanie reprezentanta Polski seniorów to już jest sztuka, za to powinien być bardzo duży bonus!

Czy presja ciążąca na trenerze, który wprowadza zawodników do dorosłej koszykówki jest tak samo dużo jak trenera, który prowadzi klub w TBL?

- To jest inna presja zdecydowanie! Ja nie martwię się, że prezes wywali mnie na zbity pysk po kilku porażkach. Ale praca z młodym człowiekiem jest czasami nieprzewidywalna i nie wszystko układa się tak jak sobie to zaplanowaliśmy. Także stawiam sobie w tej pracy bardzo wysokie cele i nie mam zamiaru osiadać tutaj na laurach!

Pana motto w pracy z młodzieżą to?

- Kiedyś z moją żoną opracowaliśmy po polsku Piramidę Sukcesu Johna Woodena - wpisując w wyszukiwarkę wyskakuje nasze opracowanie na pierwszym miejscu. Ta piramida to zbiór 25 zachowań, które są niezbędne do tego, by osiągnąć sukces. Jest w tej piramidzie tyle mądrości, że stała się ona przewodnikiem w mojej pracy. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z całą filozofią tego wybitnego trenera.

Czy szkolenie młodzieży w Polsce stoi na wysokim poziomie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×