Gra na Torwarze będzie niesamowita - rozmowa z Łukaszem Wilczkiem, rozgrywającym Legii Warszawa

- Na pewno będzie to niesamowite przeżycie. Mam nadzieję, że wpłynie to na nas jeszcze bardziej mobilizująco i zdołamy odnieść zwycięstwo - przyznaje dla naszego portalu Łukasz Wilczek.

Jakub Artych
Jakub Artych

Jakub Artych Pierwsza połowa niedzielnego meczu z Miastem Szkła była dla was znakomita. Który element pozwolił Legii uzyskać tak dużą przewagę?

Łukasz Wilczek: Zdecydowanie obrona. Zatrzymaliśmy zespół z Krosna na 24 punktach, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Do trzeciej kwarty pojedynek mieliście pod kontrolą. W czwartej odsłonie natomiast zafundowaliście swoim kibicom mały horror. Z czego wynikał wasz przestój w tym okresie?

- Praktycznie przez cały mecz wygrywaliśmy, momentami nawet bardzo wyraźnie,
ale wiedzieliśmy, że musimy zachować koncentrację do ostatniego gwizdka sędziego,
żeby nie pozwolić rywalowi wyrwać naszego zwycięstwa, jak to miało miejsce w meczu z Sokołem Łańcutem. Stąd też nie było mowy o jakimkolwiek rozluźnieniu z naszej strony. Popełniliśmy kilka niepotrzebnych błędów w obronie, które przeciwnik potrafił zamienić na celne rzuty trzypunktowe, którymi wrócił do gry. Na szczęście w samej końcówce to my zachowaliśmy więcej zimnej krwi i mogliśmy cieszyć się z wygranej.

Zdobyliście cenne dwa punkty. Czujesz, iż te zwycięstwo z liderem doda wam jeszcze większej pewności siebie w kolejnych meczach?

- Na pewno. Zwycięstwo z tak mocną drużyną jak Krosno pokazuje, że jesteśmy w stanie powalczyć z każdym. Nie możemy jednak popadać w samozachwyt, bo w naszej grze jest jeszcze wiele mankamentów, nad którymi musimy pracować, żebyśmy mogli w przyszłości ustrzec się takich przestojów, jak to miało miejsce w czwartej kwarcie.

Pytam o to celowo, gdyż przed wami trzy mecze na słynnym Torwarze. Dla każdego zawodnika to duże przeżycie grać przy tak licznie zgromadzonej publiczności.

- Jeżeli uda się zapełnić Torwar po brzegi, a wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie, to przyznam, że pierwszy raz zagram przy tak licznej publiczności. Na pewno będzie to niesamowite przeżycie. Mam nadzieję, że wpłynie to na nas jeszcze bardziej mobilizująco i zdołamy odnieść zwycięstwo, bo na tym przecież zależy nam najbardziej.

Wielu ludzi koszykówki uważa, iż przez grę w tak dużej hali stracicie atut własnego parkietu. Poprzednie spotkanie w tym miejscu z Polonią Warszawa pokazało, iż bardzo trudno było Legii zdobyć komplet punktów. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?

- A w którym meczu w tym sezonie mieliśmy atut własnego parkietu? Przecież do tej pory mecze rozgrywaliśmy na Wilanowie, a trenowaliśmy na Bemowie. Nie przeszkodziło to nam jednak w odniesieniu czterech zwycięstw. Na tak dużej hali jak Torwar na pewno będzie grało się inaczej. Trzeba również pamiętać, że warunki będą takie same zarówno dla nas  jak i dla drużyny przeciwnej, więc nie doszukiwałbym się tutaj specjalnych utrudnień. Bardziej skupiłbym się na nas samych i na naszej grze. Jeżeli zagramy drużynowo tak jak przez trzy i pół kwarty w meczu z Krosnem, to jestem spokojny o wynik.
Wilczek: Na Torwarze na pewno będzie grało się inaczej Wilczek: Na Torwarze na pewno będzie grało się inaczej
Pierwszym waszym rywalem będzie Znicz Basket Pruszków. Jakie są mocne strony ekipy Michała Spychały?

- Jest to zespół należący do tych, które mogą, a nie muszą i to uważam za ich najmocniejszą stronę, tzw. gra bez dodatkowej presji. Poza tym mają doświadczonych na pierwszoligowych parkietach zawodników, którzy zawsze walczą do samego końca. Nastawiamy się na ciężką przeprawę.

I liga staje się coraz bardziej nieprzewidywalna. Jesteś zaskoczony ostatnimi wynikami w rozgrywkach?

- Rozgrywki w tym sezonie są bardzo wyrównane. Muszę jednak przyznać, że wyniki ostatniej kolejki trochę mnie zaskoczyły. O ile wierzyłem w nasze zwycięstwo nad liderem, to nie spodziewałem się porażek drużyn z Łańcuta oraz Ostrowa, a już na pewno nie w takich rozmiarach. To tylko pokazuje, że będzie ciekawie do samego końca.

Do Warszawy przyszedłeś w trakcie sezonu. Zaaklimatyzowałeś się już w pełni w nowym miejscu?

- Zdecydowanie tak. Dobrze czuję się w stolicy i mam nadzieję, że sportowo również będziemy szli cały czas do przodu.

Do zespołu ze stolicy wkomponowałeś się znakomicie. Zgodzisz się, iż twoje przyjście do Legii było strzałem w dziesiątkę?

- Legia potrzebowała rozgrywającego, a ja potrzebowałem klubu, w którym będę regularnie grał. Znaleźliśmy wspólny język i to jest najważniejsze.

Gdy rozmawialiśmy w październiku to podkreślałeś, że Legia nie ma w tym sezonie wygórowanych celów. Obecnie jednak prezentujecie się bardzo dobrze, potrafiliście nawet zdominować lidera rozgrywek. Nie wierzę, że temat ewentualnej gry w finale nie przewija się w waszej szatni.

- Staramy się nie wybiegać za mocno w przyszłość. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Czas na pierwsze podsumowanie efektów naszej pracy będzie po zakończeniu rundy zasadniczej. Naszym celem jest awans do rundy play-off i przystąpienie do niej z jak najwyższego miejsca w tabeli. Nauczony doświadczeniem z ubiegłego sezonu, który spędziłem w Toruniu, wiem, że sport jest nieprzewidywalny i nie można w nim niczego założyć z góry. Codziennie na treningach wykonujemy ciężką pracę właśnie po to, żeby móc zagrać w finale. Czy nam się to uda? Czas pokaże.

Wrócę jeszcze silniejszy - rozmowa z Markiem Szumełdą-Krzyckim

Czy Legia Warszawa pokona Znicz Basket Pruszków?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×