Przed PGE Turowem seria trudnych meczów. Miodrag Rajković: Moi podopieczni są dla mnie bohaterami

Koszykarze PGE Turowa zdołali pokonać ambitnie grającego beniaminka. Trener Rajković jest przekonany, że jego gracze z wystarczającą ilością sił przystąpią do walki z Barceloną, Śląskiem czy Bayernem.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Mimo że w niedzielnym starciu w Dębowym Mieście zdecydowanym faworytem byli mistrzowie Polski, to zwycięstwo nie przyszło im łatwo. Zagłębiacy walczyli przez niemal całe spotkanie, a pokonanie Turowa było w ich zasięgu. Losy wygranej rozstrzygnęły się w końcówce czwartej kwarty, po której PGE Turów Zgorzelec mógł odetchnąć z ulgą i cieszyć się z kompletu zwycięstw na koncie.
Klasę przeciwnika, będącego beniaminkiem TBL, doceniał szkoleniowiec Turowa. - W ciągu ostatnich kilku lat w Dąbrowie Górniczej wykonano kawał dobrej pracy, czego efektem było znalezienie się MKS-u w ekstraklasie. Zespół udowadnia, że zasłużył na grę na tym najwyższym poziomie. Miło było zagrać w hali "Centrum" - przyznał.

Bronią MKS-u Dąbrowa Górnicza były rzuty z dystansu, lecz w drugiej połowie Zagłębiacy o wiele rzadziej trafiali za trzy. - Byliśmy przygotowani na to, że dąbrowianie będą trafiać z dystansu. Potencjał MKS-u pozwala właśnie na taką grę. W pierwszej połowie oddali dziesięć celnych rzutów za trzy, po przerwie dołożyli do tego tylko dwa trafienia - te dwie celne trójki to było zdecydowanie za mało. Jednak dla nas była to korzystna sytuacja, gdyż ułatwiła nam powrót do gry - wyjaśnił Miodrag Rajković.

Drużyna prowadzona przez Rajkovicia miała mało czasu na odpoczynek po starciu w Stambule, gdzie zmierzyła się z Fenerbahce. Właśnie w zmęczeniu dąbrowianie upatrywali szansy na sprawienie niespodzianki i pokonanie zgorzelczan, ale pokazali oni wprost mistrzowską wytrzymałość. - Gratuluję moim podopiecznym. W tym momencie są oni dla mnie prawdziwymi bohaterami. Trudno sobie wyobrazić jak ostatnio wygląda nasze życie. W zespole nie brakuje problemów zdrowotnych. W spotkaniu z dąbrowianami trzech graczy podjęło decyzję, że wystąpią w meczu, a jeden z zawodników - Chris Wright - musiał udać się do szpitala - wyjawił.

W Stambule Turów występował w czwartek 27 listopada, a już w niedzielę 30 listopada rozgrywał spotkanie w Dąbrowie Górniczej. To nie koniec - jak określił to szkoleniowiec MKS-u, Wojciech Wieczorek - europejskiej odysei zespołu ze Zgorzelca. W piątek 5 grudnia drużyna podejmie FC Barcelonę, potem w poniedziałek 8 grudnia zmierzy się z WKS-em Śląsk Wrocław, następnie w czwartek 11 grudnia zagra z Bayernem Monachium, a drugi tydzień grudnia i zarazem ten maraton zakończy konfrontacją z AZS-em Koszalin.

- Zdołaliśmy się zregenerować, a mieliśmy tylko dwa dni na odpoczynek przed następnym meczem. Teraz przed nami trudne spotkania. Sądzę, że dwa dni odpoczynku to dla naszego zespołu wystarczająco dużo, by zregenerować siły przed kolejnym spotkaniem, by być gotowym zagrać w naprawdę wymagających pojedynkach z Barceloną, Śląskiem, Bayernem i AZS-em - zaznaczył Miodrag Rajković.

PGE Turów Zgorzelec przewodzi tabeli TBL z 18 punktami na koncie i mianem jedynej niepokonanej drużyny z bilansem dziewięciu zwycięstw. Z kolei w grupie C Euroligi polski zespół plasuje się na ostatniej, szóstej pozycji, mając za sobą jedną wygraną i sześć porażek.

Ile zwycięstw odniesie Turów w najbliższych czterech meczach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×