Saso Filipovski nie przegrywa we Włocławku

W sobotę Saso Filipovski po raz trzeci wystąpił w Hali Mistrzów jako trener drużyny gości. Patrząc w przeszłość, Stelmet musiał wygrać ten mecz, wszak Słoweniec nie zwykł przegrywać w tej arenie.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
- Ta wygrana nas bardzo cieszy, bo Hala Mistrzów to trudny teren i nikomu nie wygrywa się tutaj łatwo - powiedział po zwycięstwie Stelmetu Zielona Góra trener Saso Filipovski. Abstrahując już od faktu, że w tym sezonie mówienie o hali Anwilu Włocławek jako o "trudnym terenie" to eufemizm (Rottweilery nie wygrały jeszcze u siebie), o tyle na pewno jest to tylko zwrot grzecznościowy z ust akurat tego trenera.
Sobotnie spotkanie było bowiem trzecim w karierze Słoweńca, w którym prowadził swój zespół przeciwko Anwilowi w Hali Mistrzów. I trzecim, w którym wygrał. Filipovski zawsze wychodził zwycięsko z konfrontacji z Rottweilerami w ich własnej arenie.

Wcześniejsze dwa mecze miały oczywiście miejsce, gdy 40-letni szkoleniowiec prowadził PGE Turów Zgorzelec. Po raz pierwszy pokonał Anwil w sezonie 2006/2007 (74:73), a drugi - rok później (74:55). W trzecim swoim sezonie w zgorzeleckim klubie Filipovski został zwolniony, zanim doszło do konfrontacji w Hali Mistrzów.

Co ciekawe, Słoweniec przegrał wszystkie trzy spotkania przeciwko Anwilowi jako... gospodarz w latach 2006/2009.

Steve Burtt: W końcu zagraliśmy z energią

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×