Paweł Turkiewicz: Największy problem to chimeryczność
Wikana Start Lublin po raz drugi z rzędu zszedł z parkietu pokonany. Czy to symptom kryzysu beniaminka Tauron Basket Ligi?
Na trybunach Hali Globus zasiadło 1200 kibiców. Po końcowej syrenie fani nie mogli być zadowoleni, gdyż postawa gospodarzy pozostawiała wiele do życzenia. - Zawodnicy Polpharmy zagrali mądrzej od nas i to wpłynęło na naszą porażkę, która jest bardzo bolesna. Wiele ciężkiej pracy przed zawodnikami. Ciągle im powtarzam, że żebyśmy mogli wygrywać, musimy z każdym grać na 120 procent. My zdecydowanie musimy podnosić swoje umiejętności. Zwłaszcza gracze, którzy myślą, że nie ma różnicy między I ligą a ekstraklasą. Trzeba się podnieść i w następnych meczach się bić, żeby kibice oglądali walkę, bo jeżeli nie będziemy walczyć, to kibice przestaną przychodzić - nie ukrywa Turkiewicz.
Liderem Wikany Startu jest Bryon Allen, który rzadko zawodzi. Amerykanin nie ma jednak wsparcia ze strony kolegów. Ten fakt daje do myślenia sztabowi szkoleniowemu. - Zawodnicy muszą diametralnie zmienić swoje nastawienie, zwłaszcza do meczów. Trzeba szukać mentalnej zmiany. Największy problem to nasza chimeryczność. Nie wiem na kogo mam postawić w danym meczu, bo po prostu jest tak, że raz wyskakuje Bartek Diduszko, a w innym meczu ktoś inny. Poza Bryonem ciężko jest sprecyzować na kogo postawić w danych zawodach. Próbuję szukać różnych rozwiązań, staram się rotować po to, żeby każdy wszedł w mecz i poszukał swojego pomysłu na to co zrobić, ale wygląda to na razie tak, jak wygląda. Trochę próbuję wstrząsnąć zawodnikami, że to nie jest zabawa - przyznaje trener Wikany Startu.