Wiem, że poradzę sobie w Hiszpanii - rozmowa z Adamem Waczyńskim, graczem Rio Natura Monbús Obradoiro
"Buenos dias", czy wciąż "dzień dobry"?
- Teraz to już buenos dias, ale oczywiście nie zapominam o polskich zwrotach (śmiech). Polska zawsze będzie moim domem, ale jadę spełniać się koszykarsko.
To jest spełnianie marzeń?
- Oczywiście! Każdy z zawodników marzy o tym, żeby grać w NBA bądź w lidze ACB, która jest najsilniejsza w Europie. Niewielu może to zrobić. To zawsze było moje marzenie i cieszę się, że mogę je teraz zrealizować.
Wyjeżdżasz, bo...?
- Chcę sprawdzić się na tle innych, lepszych zawodników. Nie boję się tego ryzyka, bo wiem, że poradzę sobie w lidze ACB. Na pewno nie ma żadnych obaw przed tym wyzwaniem.- Pomyślałem sobie, że taka oferta może szybko się nie powtórzyć... Trzeba zdać sprawę, że drużyny ze środka tabeli w lidze hiszpańskiej mają budżety takie same jak Stelmet, czy Turów. Zostając w polskiej lidze - miałbym zaledwie cztery, pięć meczów w sezonie zasadniczym na najwyższym możliwym poziomie. Tam takich spotkań będę miał 34.
Te rozmowy z klubem hiszpańskim musiały chyba przebiegać płynnie, bo dość szybko zdecydowałeś się parafować umowę...
- Ten zespół zainteresowany był moją osobą już w zeszłym sezonie. Jednak wówczas obowiązywał mnie kontrakt z klubem z Sopotu i powiedziałem działaczom z Hiszpanii, że nie ma takiej możliwości, żebym odszedł. Powiedzieli mi jednak, że odezwą się za rok i tak też zrobili. Ja robiłem swoje i tak się złożyło, że działacze zadzwonili już do mnie w trakcie sezonu. To były luźne rozmowy, negocjacje konkretne rozpoczęliśmy jednak pod koniec rozgrywek. Szybko się dogadaliśmy i nie było nad czym się zastanawiać.
Miałeś inne oferty?
- Tak. Otrzymałem propozycje z Włoch, Turcji oraz z Serbii.
Cztery lata spędziłeś w Treflu Sopot. Jak będziesz wspominał ten okres?
- Chciałbym w tym miejscu bardzo podziękować Kazimierzowi Wierzbickiemu, który mnie do tej wielkiej koszykówki wprowadził. Dał mi szansę w rozgrywkach juniorskich. Otrzymałem wówczas od niego wielkie wsparcie. To działało z korzyścią dla mnie. Dziękuję, że klubowi za to, że obdarzył mnie takim zaufaniem. Na pewno dawałem z siebie wszystko, żeby im się za to odwdzięczyć.
Na swojej drodze spotkałem wielu utalentowanych trenerów, od których mogłem się wiele nauczyć. Uważam, że każdy szkoleniowiec ma coś ciekawego do zaproponowania i przekazania. Od każdego można czegoś się nauczyć. Starałem się czerpać same pozytywne rzeczy.