Miodrag Rajković: Mecz skończył się po trzech kwartach

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Zagraliśmy świetnie na początku i to wystarczyło, by mecz skończył się właściwie po trzech kwartach - powiedział trener Miodrag Rajković po pierwszej półfinałowej wygranej PGE Turowa nad Rosą.

Już w pierwszej kwarcie piątkowego, pierwszego starcia półfinału między PGE Turowem Zgorzelec a Rosą Radom, gospodarze i faworyci serii zdobyli 23 punkty. W parze ze skutecznym atakiem nie szła jednak skuteczna obrona, więc zgorzelczanie prowadzili tylko 23:21. W drugiej kwarcie dali jednak popis gry po obu końcach parkietu. Wygrali tę część meczu aż 35:12 i tym samym już do przerwy mieli 25 punktów przewagi nad radomianami.

- Już od początku meczu graliśmy ze świetną energią i bardzo dobrą koncentracją. Rywal grał jednak równie nieźle, więc mecz był wyrównany. Począwszy jednak od drugiej odsłony, zaczęliśmy dominować i przejęliśmy całkowitą kontrolę nad meczem. Do tego stopnia, że po trzech kwartach to spotkanie właściwie się już skończyło - mówił trener PGE Turowa, Miodrag Rajković.

Zgorzelczanie momentami grali tak, jakby mało im był ponad 20-punktowej przewagi. Serbski szkoleniowiec stosował bardzo mocną rotację, która pozwalała maksymalnie zintensyfikować grę zespołu, co z kolei prowadziło do wysokiej skuteczności. W pierwszej i trzeciej kwarcie gospodarze zdobywali punkty na 47-procentowej (9/19 oraz 7/15 z gry), zaś w drugiej - aż na 75-procentowej skuteczności (12/16). [ad=rectangle] Tym samym, po 30 minutach walki PGE Turów prowadził aż 86:56 i ostatnią kwartę mógł potraktować całkowicie treningowo, co zresztą miało miejsce.

- Spodziewałem się trudnego spotkania i na początku takie ono było. Później goście zaczęli tracić skuteczność, a my graliśmy coraz lepiej. Cóż, wygraliśmy jeden mecz i zagraliśmy w bardzo dobrym stylu. Drużyna jest gotowa do gry oraz walki i wszystko mamy pod kontrolą - dodawał Rajković.

PGE Turów zagrał na fantastycznej skuteczności za łuku, już po trzech kwartach wyrównując rekord sezonu Stelmetu Zielona Góra i AZS Koszalin. Gospodarze trafili do tego momentu aż 16 razy na 25 prób (64 procent!). Wystarczyło zatem by w czwartej odsłonie dodali tylko jedną trójkę, i pobiliby rekord rozgrywek. Żadna z ostatnich dziewięciu prób nie wpadła jednak do kosza. Jak widać, nie można mieć wszystkiego...

Drugi mecz tej serii odbędzie się w niedzielę, również w Zgorzelcu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: