Karol Gruszecki: Zbyt krótka rotacja

Osłabieni brakiem Garretta Stutza, Energa Czarni Słupsk przegrali w Zgorzelcu z PGE Turowem. - Mieliśmy w tym spotkaniu krótką ławkę i to niestety było widać w drugiej połowie - mówi Karol Gruszecki.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Długo trzymaliśmy się blisko rywala, ale zdecydowanie brakowało nam w tym spotkaniu Garretta. On nabawił się lekkiego urazu i niestety nie mógł zagrać w Zgorzelcu. Mogliśmy przekonać się, jak ważnym jest dla nas graczem - powiedział tuż po porażce z PGE Turowem Zgorzelec, trener Energi Czarnych, Andrej Urlep. Ze słowami swojego szkoleniowca zgodził się Karol Gruszecki.

- Niestety, mieliśmy w tym spotkaniu krótką ławkę i to było widać w drugiej połowie. Długo trzymaliśmy się blisko zgorzelczan, ale ostatecznie musieliśmy uznać ich wyższość - stwierdził zawodnik.

Jak powszechnie wiadomo, słupszczanie muszą radzić sobie od jakiegoś czasu bez Marcina Dutkiewicza i Michała Nowakowskiego. Na domiar złego, w ostatnich dniach wypadł z gry wspomniany Garrett Stutz. Pomimo tych osłabień, Energa Czarni remisowali w Zgorzelcu po dwóch kwartach 46:46, zaś w połowie trzeciej odsłony wyszli na prowadzenie 55:51. Ostatni kwadrans przegrali jednak aż 19:43...

- Wąska rotacja spowodowała, że w końcówce po prostu zabrakło nam sił, co zresztą widać po wyniku. Jeszcze mniej więcej w połowie trzeciej kwarty prowadziliśmy, ale w im bliżej było końca meczu, tym było słabiej - dodawał Gruszecki.

Polski rzucający wskazał również na dwie inne przyczyny tak wysokiej porażki z PGE Turowem Zgorzelec (74:94). - Gospodarze zdecydowanie lepiej walczyli o zbiórki i zdominowali nas pod koszem. Dzięki temu wyprowadzali kontrataki i bardzo dużo punktów zdobywali z łatwych, otwartych pozycji. Trafiali także za trzy i ogółem zagrali bardzo dobry mecz - tłumaczył zawodnik.

Gruszecki zdobył na parkiecie w Zgorzelcu 13 punktów. Trafił pięć z 11 prób z gry, wymusił pięć fauli, zanotował trzy asysty i zebrał trzy piłki. I choć nie uchronił swojego zespołu przed porażką, to jednak wysłał jasny sygnał swojemu trenerowi, że może na niego liczyć w ćwierćfinałowej walce z Treflem Sopot.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas

Filip Dylewicz: Pokazaliśmy wielki potencjał  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×