W zeszłym sezonie nawet tyle nie tracili - relacja z meczu Intermarche Zastal Zielona Góra - AZS PWSZ OSRiR Kalisz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Widowisko te stało na bardzo przeciętnym poziomie. Oba ekipy wiele razy pudłowały, o czym świadczyć może skuteczność rzutów z gry (38-procentowa Zastalu i 27 AZS-u). W tym niezbyt ładnym meczu lepsi okazali się zielonogórzanie.

Zielonogórzanie rozpoczęli spotkanie od bardzo mocnego uderzenia - Zastal prowadził 13:1. Od tego momentu kaliszanie częściowo odrobili straty, ale dystans do rywala wciąż wydawał się duży. Pierwsza kwarta zakończyła się rezultatem 21:12. Dosyć wysokie 9-punktowe prowadzenie podopiecznych Tomasza Herkta pokazało tym, którzy liczyli na to, iż potyczka już od pierwszych sekund będzie wyrównana, że się mylili.

W pewnym momencie drugiej kwarty, na parkiecie w barwach AZS-u OSRiR Kalisz obecna była "piątka" złożona tylko i wyłącznie z byłych "Zastalowców". Tak więc, na placu boju w jednym czasie przeciwko Zastalowi rywalizowali Robert Morkowski, Łukasz Olejnik, Sławomir Buczyniak oraz bracia Dariusz i Jarosław Kalinowscy. Jednak nawet znajomość hali Uniwersytetu Zielonogórskiego tych zawodników nie pomogła ekipie z Kalisza w zbliżeniu się do przeciwnika. Team z Winnego Grodu nadal kontrolował przebieg spotkania, mając przewagę 8-9 "oczek". Na długą przerwę oba zespoły schodziły przy stanie 34:26.

Trzecia odsłona, podobnie jak poprzednie kwarty nie była piorunującym widowiskiem. Rywalizacji pomiędzy obiema drużynami brakowało wigoru, gra nie była ładna dla oka, a ekipy Zastalu i AZS-u popełniały masę błędów i raziły nieskutecznością rzutową. Taki stan rzeczy miał przełożenie na wynik "ćwiartki" numer trzy, który ostatecznie brzmiał 8:9.

Przed czwartą odsłoną zielonogórski zespół prowadził 42:35. W ostatnich dziesięciu minutach "Zastalowcy" zdołali nie tylko utrzymać tę przewagę, ale jeszcze ją powiększyć. Kiedy na cztery minuty przed końcem meczu punkty zdobył Rafał Rajewicz i było 54:39, chyba nikt już nie miał złudzeń, co do triumfu Zastalu. Gospodarze ostatecznie wygrali 57:44. Można powiedzieć, że zwyciężyli w pełni zasłużenie, gdyż w meczu nie było takich momentów, w których mogłoby się wydawać, że drużyna z Kalisza dominowała na parkiecie. Ponadto zaledwie 44 punkty stracone przez gospodarzy robią wrażenie, gdyż jeśli w koszykówce tracili się tyle "oczek" trzeba popisać się naprawdę dobrą obroną.

Jeśli chodzi o występ kaliskiej "piątki", mającej przeszłość w zielonogórskiej ekipie, to nie błyszczała ona w tym meczu. Dariusz Kalinowski na parkiecie przebywał 22 minuty, a w tym czasie nie zdobył choćby jednego punktu. Jarosław Kalinowski, co prawda zdobył 12 "oczek", ale oddał aż 7 rzutów zza linii 6,25, z czego żaden nie okazał się celny. Oprócz tego niczym nie zachwycił Łukasz Olejnik, a Robert Morkowski ze Sławomirem Buczyniakiem zaprezentowali się przeciętnie.

Intermarche Zastal Zielona Góra - AZS PWSZ OSRiR Kalisz 57:44 (21:12, 13:14, 8:9, 15:9)

Intermarche Zastal: Wiekiera 16 (1), Wiśniewski 11 (2), Sarzało 5, Wróbel 5 (1), Chodkiewicz 3 oraz Rajewicz 10, Taberski 6, Ł. Wilczek 1, M. Wilczek 0, Olszewski 0, Szepczyński

AZS Kalisz: J. Kalinowski 12, Morkowski 8 (1), Dryjański 7, Olejnik 3, D. Kalinowski 0 oraz Krajewski 10 (2), Buczyniak 2, Zwolak 2, Poźniak 0, Malona 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)