Milija Bogicević: Asseco wykorzystało swoją najgroźniejszą broń

Anwil Miliji Bogicevicia wygrał sześć poprzednich spotkań ligowych, lecz szczęśliwej siódemki nie było. W niedzielę włocławianie przegrali z Asseco Gdynia, pozwalając rywalom rzucić 12 trójek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Koszykarze Asseco Gdynia jako pierwsi przełamali świetną passę Anwilu Włocławek. Rottweilery nie przegrały od 18 listopada, ale w pierwszym meczu nowego roku uległy podopiecznym Davida Dedka 72:78. Mimo to włocławianie zachowali drugą pozycję w tabeli.

- Trzy elementy zadecydowały o naszej porażce. Przede wszystkim rywale bardzo dobrze rozgrywali akcje jeden na jednego, robili przewagę na zasłonach i potem rzucali trójki z otwartych pozycji. Po drugie nie zatrzymaliśmy szybkiego ataku gdynian w momencie, w którym było to potrzebne, a po trzecie słabo rozpoczęliśmy ten mecz - mówił trener Milija Bogicević.

Anwil już w pierwszej kwarcie pozwolił rzucić sobie aż 25 punktów (przegrywał 23:25), lecz w kolejnych dwóch kwartach wydawało się, że ustabilizował swoją defensywę - przed czwartą odsłoną gdynianie mieli na koncie 53 punkty. Zmory z początku meczu wróciły jednak na sam koniec, wszak Asseco zakończyło spotkanie tak jak zaczęło - 25 punktami w ciągu dziesięciu minut.
Milija Bogicević przegrał po raz pierwszy od 18 listopada Milija Bogicević przegrał po raz pierwszy od 18 listopada
- W czwartej kwarcie graliśmy kosz za kosz i było wiadomo, że dwie-trzy akcje z rzędu zakończone punktami mogą przełamać mecz na korzyść jednej z drużyn. Niestety, to rywale zagrali skuteczniej, nie tylko trafiając za trzy, ale również grając szybki atak. Mam pretensje do swoich koszykarzy, że nie wykorzystali fauli, by powstrzymać kontry gdynian. Zamiast spowalniać akcje, pozwalaliśmy im zdobywać łatwe punkty - dodał szkoleniowiec Anwilu.

Po serii kontr i rzutów z dystansu Asseco wyszło na prowadzenie 72:62 na trzy minuty przed końcem meczu. Włocławianie rzucili się wówczas do odrabiania strat i po dziesięciu punktach Seida Hajricia (cztery) oraz Dusana Katnicia (sześć) było tylko 75:72. W kluczowej akcji spotkania gdynianie odpowiedzieli jednak tym, co utrzymywało ich w grze przez cały mecz - celną trójką Fiodora Dmitriewa, czwartą zawodnika i dwunastą zespołu.

- Bardzo źle, że w najważniejszej akcji pojedynku dopuściliśmy do tego, by Asseco wykorzystało swoją najgroźniejszą broń. Przegraliśmy mecz, ale nie mamy czasu na to, by zbyt długo rozmyślać o tej porażce. Zrobimy wideo, porozmawiamy o błędach i już w czwartek gramy z Turowem - zakończył Bogicević.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Dusan Katnić: Wszystko zaczęło się ode mnie

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×