Kompletna deklasacja pod Wawelem - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - MKS MOS Konin
Trener Stefan Svitek od dawna zabiegał o pełną koncentrację wśród swoich zawodniczek i prośby zostały wysłuchane. Efekt? Pokonanie najsłabszej drużyny ligi różnicą 78 punktów!
Kibice przy Reymonta wyrównane fragmenty oglądali jedynie na początku konfrontacji. Wówczas wiślaczki nie złapały rytmu, a rywalki zdołały trzykrotnie zaskoczyć je po przeciwnej stronie boiska. Potem szkoleniowiec Stefan Svitek dał wyraźny sygnał iż trzeba przyspieszyć. Na odzew specjalnie nie czekano. Zespół od razu zaczął bronić na całym parkiecie, wymuszając mnóstwo strat. Te z kolei stwarzały szanse przeprowadzenia szybkiego ataku.
Prym wiodła Jantel Lavender. Amerykanka tradycyjnie stanowiła istotny punkt całego kolektywu i sprawiała podkoszowym MKS-u dużo problemów. Między innymi dzięki niej nieco ponad minutę przed końcem pierwszej kwarty Biała Gwiazda wygrywała 18:9. Wynik generalnie nie oszałamiał, jednak późniejsze wydarzenia przeszły najśmielsze oczekiwania sympatyków wicemistrza kraju. Koszykarki wciąż forowały pressing, nie pozostawiając jakiejkolwiek swobody przyjezdnym. Te ostatnie sprawiały wrażenie bezradnych. W posiadaniu piłki wielokrotnie utrzymywały zaledwie parę sekund, nie wspominając już o czystych pozycjach strzeleckich.
Beniaminek oprócz mizernego dorobku popełnił aż 34 straty, dokładając jedynie trzy asysty. O tym, iż ofensywa sprawia mu problemy mówiło się od dawna, lecz środowy występ bez wątpienia musi wymazać z pamięci. Nie pokazał nic co mogłoby przemawiać za jego dłuższym zadomowieniem się pośród ekstraklasowego towarzystwa.
Wisła Can-Pack Kraków - MKS MOS Konin 97:19 (23:9, 27:0, 27:4, 20:6)
Wisła: Lavender 18, Krężel 16, Quigley 16, Tamane 11, Żurowska 10, Jujka 8, Szott-Hejmej 7, Ouvina 4, Phillips 4, Czarnecka 3, Pawlak 0.
MKS: Kritscher 4, Płóciennik 4, Krzyżaniak 3, Harris 2, Libertowska 2, Paździerska 2, Szemraj 2, Gurzęda 0, Kaja 0, Kuras 0, Mańkowska 0, Motyl 0.