Dałbym szansę Bauermannowi - rozmowa z Jackiem Łączyńskim
- Nie jestem zwolennikiem zagranicznych trenerów, którzy od dekady bez sukcesów prowadzą naszą reprezentację, ale Bauermannowi dałbym szansę - mówi Jacek Łączyński, ekspert portalu SportoweFakty.pl.
Karol Wasiek: Zaskoczony był pan tak słabą postawą naszych koszykarzy podczas EuroBasketu?
Jacek Łączyński: Byłem bardzo rozczarowany po pierwszych dwóch meczach, które były kluczowe w tym turnieju. Bardzo liczyłem na dobry wynik reprezentacji. Na papierze i w paru sparingach wyglądało to całkiem dobrze, wydawało się, że jest jakaś myśl trenerska, do tego wszyscy podkreślali wspaniałą atmosferę. Niestety w Słowenii nie potwierdziło się to.
Co według pana zawiodło?
- Graliśmy źle zarówno w obronie jak i w ataku. Moje obawy przed turniejowe niestety się potwierdziły, tzn. za duża wiara zespołu w to, że wszystko za nich zrobi Gortat i Lampe. W obronie gdy przegrają pojedynek 1x1, że pomogą, w ataku że wystarczy dokładnie im podać, a oni zrobią co trzeba. I nagle w ataku graliśmy bez kontry, nasze jedynki nie rozgrywały tylko przekozłowywały piłkę na pole ataku, strzelcy nie szukali pozycji rzutowych, Marcin i Maciek oddawali rzuty ze złych pozycji, a w obronie traciliśmy łatwe punkty spod kosza.
Przed turniejem nasi zawodnicy i trener głośno zapowiadali, że jadą po medal. Czy te szumne zapowiedzi nie były nieco na wyrost?
- Uważam, że każdy sportowiec przystępujący do rywalizacji musi wierzyć w zwycięstwo, nawet wtedy kiedy jest się teoretycznie słabszym. Nasi zawodnicy i sztab szkoleniowy mieli chyba podstawy żeby być optymistami. Zebrała się grupa zawodników potrafiących grać w koszykówkę, udowodnili to nie raz w swoich zespołach klubowych czy meczach reprezentacyjnych. Trenerem został doświadczony fachowiec z autorytetem. Do tego całkiem dobrze wypadały gry kontrolne, więc dlaczego mieliby mówić, że chcą wyjść tylko z grupy? Jechali na ME zdobywać medale, tak jak pozostałe 23 zespoły. I tak wszystko potem weryfikuje boisko. Ono pokazało, że nasz optymizm był na wyrost, ale kto nie pozwoli ludziom marzyć, tym bardziej, że były to realne marzenia.- Nie znam wyników sprawdzianów, czy testów wydolnościowych, czy szybkościowych więc trudno mi określić czy zawodnicy byli dobrze czy źle przygotowani. Myślę, że Cole Hairston to dobry fachowiec i nie zrobił żadnego błędu.
Potrafi pan wytłumaczyć tak słabą postawę Gortata i Lampe?
- Jeśli chodzi o Marcina i Maćka, to na pewno oczekiwaliśmy od nich lepszej gry. Dlaczego byli w słabszej dyspozycji, to już pytanie do szkoleniowców. Ja mogę tylko powiedzieć, że ani jeden, ani drugi nie są liderami swoich zespołów ligowych i raczej nie mają predyspozycji psychofizycznych, żeby nimi być na boisku. Dla mnie liderem zawsze powinien być rozgrywający. Przed turniejowa nominacja na liderów Gortata i Lampego, moim zdaniem źle wpłynęła zarówno na obu z nich, bo to było dla nich nowe wyzwanie, jak i na naszą parę prowadzącą grę u której było widać mało pewności w grze.
Czy ta kadra w tym składzie personalnym ma przyszłość?
- Jeżeli chodzi o kadrę to oczywiście ten zespół, może spokojnie dotrwać do następnych ME. Dojdzie Szymon Szewczyk, 2-3 graczy obwodowych i na "papierze" znów będziemy mocni. Trzeba jeszcze stworzyć zespół i tu już rola trenera.
Trener Bauermann powinien zostać na swoim stanowisku?
- Nie jestem zwolennikiem, zagranicznych trenerów, którzy od dekady bez sukcesów prowadzą naszą reprezentację, ale Bauermanowi dałbym szansę. Wszyscy się poznali, wiedzą co moga od siebie oczekiwać i na co ich stać. Można więc spróbować się zrehabilitować...