Spurs rozstrzelali Heat różnicą 36 punktów!

nierówny... G1 (cały mecz na styku) G2 (pewna wygrana Majami) G3 (bezapelacyjne zwycięstwo San Antonio) w tej serii może się jeszcze dużo zdarzyć,a już można przeczytać,że TiPi ma jakieś większe problemy zdrowotne,ale kto ich nie ma na tym etapie rozgrywek? Ja tylko liczę,że LBJ puści w niepamięć ten mecz i pokaże dlaczego został wybrany 4 razy z rzędu MVP.GO Heat!GL Spurs.

wygrało ponad 20-stoma punktami. Także wszystko się może zdarzyć jeszcze

ale bardzo lubię patrzeć na grę gości z Teksasu.

Mecz faktycznie "dziwny" jak na finał - ogromna różnica i brawo dla sas że gracze oprócz parker, duncana, manu się włączyli. Ale niedawna historia pamięta takie wydarzenia - w finale heat - okc jak zaczął trafiać miller to obojętnie co by nie robił durant i spółka miami było wtedy nie do zatrzyamania. Taka sytuacjsa jest teraz z sas. Moim zdaniem ten mecz o niczym nie przesądza bo takie sytuacje się zdarzają. Ale warto zauważyć jedną istotną rzecz - jak Lebron gra sowja gre to specjalnie nie ma różnicy co gra przeciwnik bo i tak heat zazwyczaj wygrywają - lecz Lebron zachowuje sie tak jak w finałach z dallas - jakby go nie było. Wyjaśnienie dlaczego tak jest wydaje się oczywiste (bynajmniej mi :) ) - w finale okc - miami - lebron i spłka mieli na przeciwko siebie młodą drużynę, bez osiągnieć i nazwiska bez historii w nba - grało się "łatwo" i to okc czuła się sparaliżowana - w finale heat - dallas - dużo się mówiło, w usa nagonka jest ogromna, zę dallas jest mocne itp, że nowitzki jest w formie, zę kidd, terry powinnien zdobyć tytuł bo to może ostatnia szansa - paraliż lebrona ze względu że gra przciwko wielim graczom spowodował że mimo przepaści potancjału drużyn - heat przegrało. W finale sas- heat jest moim zdaniem podobnie - presja na lebronie jest ogromna bo gra przeciwko duncanowi, parkerowi i popowichowi - są to doświadcxzenie gracze z sukcesami i historią w nba dość bogatą więc raczej panuje opinia że są mocni i miami może sobie nie poradzić - moim zdaniem z tego wynika zła gra Lebrona - a że przyzwyczaił swoich kolegów z miami ze jak on nie gra to cały zaespół zamula - to będzie 4-2 dla sas - tak uważam.

powiedzieć (jeszcze?) mistrz... wielkie brawa dla SAS. prawdę powiedziawszy, to im ten tytuł się dużo bardziej należy. jest to być może niepowtarzalna szansa na ostatni sukces wielkiej trójki, poza tym młodzi (umownie młodzi, bo Neal, czy Splitter młodzieniaszkami nie są, ale bardziej tu myślę, o Greenie i Leonardzie) pokazują, że idealnie się wpasowali w ten system, a poza tym jest to zdecydowanie najlepsza i najrówniejsza drużyna ostatnich kilkunastu lat, bez większych wpadek, poza raz 2-4 w pierwszej rundzie z Miśkami, czym teraz im się odwdzięczyli z nawiązką.