Historyczny sukces blisko - zapowiedź meczu AZS Koszalin - Anwil Włocławek

Już tylko jeden mecz dzieli AZS Koszalin od historycznego sukcesu. Jeśli ekipa Zorana Sretenovicia wygra w środę wieczorem z Anwilem Włocławek, sięgnie po brązowy medal - pierwszy w historii.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Nie chcemy pod żadnym pozorem wracać do Włocławka. To byłby najgorszy scenariusz. Umiemy zagrać bardzo dobrze, ale niestety miewamy bardzo słabe momenty, kiedy sami wiemy, że jesteśmy rozczarowujący. Dlatego teraz musimy wygrać w środę. Po prostu musimy - mówił po ostatnim meczu, pierwszym pojedynku rywalizacji o brązowy medal z Anwilem Włocławek, Sek Henry, obrońca AZS Koszalin i tym samym wyraził nadzieję całego zespołu.

Amerykanin był bohaterem niedzielnego spotkania i w czwartej kwarcie to właściwie on rozstrzygnął jego losy. Anwil prowadził niemalże od pierwszej akcji (do przerwy 46:30, w połowie trzeciej kwarty 56:38) do samego końca, choć w drugiej połowie koszalinianie raz za razem zbliżali się do faworyta coraz bardziej: w czwartej kwarcie było już tylko 63:56 i 67:61, ale gospodarze, rękoma Tony'ego Weedena (20 punktów) i Seida Hajricia (13 punktów i dziewięć zbiórek), objęli bezpieczną, wydawało się, przewagę 73:61.

Wówczas Sek Henry zagrał tak, że Hala Mistrzów z pewnością długo będzie wspominać jego wyczyn. Rozgrywający AZS w pierwszej połowie rzucił tylko sześć oczek, ale po zmianie stron dodał aż 23, z czego 13 w czwartej kwarcie. Jednocześnie było to 13 z 17 ostatnich oczek AZS w meczu. Ogółem Amerykanin zdobył 29 punktów dla swojego zespołu.

Koszalinianie wyjechali zatem z Włocławka wygrywając 81:78, prowadząc w serii 1-0 i będąc o krok od historycznego medalu. Teraz czeka ich zdecydowanie cięższe zadanie. To na nich będzie spoczywać presja wyniku, zaś Anwil nie będzie miał nic do stracenia. - Teraz Koszalin ma wszystko w swoich rękach, zobaczymy czy jest w stanie udźwignąć ciężar trzeciego miejsca - mówił tuż po przegranej trener włocławian, Milija Bogicević.

Środowe spotkanie będzie wyjątkowe dla Igora Milicicia. 37-letni rozgrywający kończy bowiem po tym meczu karierę i z pewnością chciałby zwieńczyć ją brązowym medalem mistrzostw Polski - pierwszym takim krążkiem w karierze (wcześniej był dwukrotnie mistrzem i raz wicemistrzem). - Wygraliśmy we Włocławku, ale ten pojedynek jest już za nami. Już o tym nie pamiętamy, mamy przed sobą mecz o wszystko i na pewno zrobimy, co w naszej mocy, by go wygrać - opowiada doświadczony gracz.

Drugi mecz o brąz odbędzie się w środę o godz. 19 w Koszalinie. Jeśli zwycięży AZS, zakończy rywalizację wynikiem 2-0. W przypadku wygranej Anwilu obie drużyny przeniosą się do Włocławka na decydujące starcie w sobotę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×