Chwila prawdy - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Asseco Prokom Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po dwóch meczach w Gdyni czas na mecze we Włocławku. Najważniejsze pytanie brzmi: czy Anwil Włocławek wreszcie wykorzysta swoją przewagę kadrową i zagra tak, jak oczekują kibice?

Nie ma co ukrywać, nawet zwycięstwo Anwilu Włocławek w pierwszym meczu w hali Gdynia 76:66 nie sprostało oczekiwaniom kibiców na Kujawach - przez długie minuty zespół Miliji Bogicevicia prezentował się po prostu słabo, choć w drugiej połowie zmobilizował się na tyle skutecznie, by pozwolić mistrzom Polski zdobyć tylko 23 punkty i ostatecznie otworzył serię na swoją korzyść.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Dobrych humorów jednak nie było po drugim starciu, który włocławianie przegrali 61:63. Mecz ponownie toczył się według tego samego scenariusza - gdynianie szybko wypracowali sobie przewagę, lecz tym razem zdołali ją obronić, a Anwil ani razu nie prowadził po zmianie stron.

[i]

- Limit błędów, bo przecież tak trzeba określić porażkę w drugim meczu w Gdyni, już wyczerpaliśmy. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak tylko sprężyć się najmocniej jak tylko można i dwukrotnie wygrać we własnej hali -[/i] mówi Nikola Jovanović, skrzydłowy, który w pierwszym meczu zaliczył double-double w postaci 14 punktów i 10 zbiórek, ale w kolejnym trafił tylko jeden rzut.

Serb to kluczowy koszykarz Anwilu. Jeśli gra skutecznie, wówczas odciąża w ataku Krzysztofa Szubargę. A gdy zespół dodatkowo może liczyć również na trafienia Rubena Boykina, jak to miało miejsce w pierwszym meczu obu drużyn, "Rottweilery" są o krok od wygranej. W ostatnim wywiadzie mówił o tym trener Bogicević. - "Szubi" sam nie wygra wszystkich meczów. W drugim pojedynku świetnie zagrał Marcus Ginyard, a w pierwszym Nikola Jovanović i Ruben Boykin. A nam potrzeba sytuacji, w której wszyscy najważniejsi zawodnicy ataku staną na wysokości zadania - powiedział opiekun drużyny.

Z jednej strony, bilans 1-1 po meczach wyjazdowych to sukces Anwilu. Z drugiej strony jednak, drugie spotkanie wygrali koszykarze Asseco Prokomu, więc to oni są obecnie w lepszej sytuacji psychologicznej. A gdy dodamy do tego styl, w jakim potrafili zdominować ekipę z Kujaw (36 procent z gry, 12 strat, tylko 10 asyst) oraz fakt, że trener Andrzej Adamek rotuje tylko siódemką zawodników a mimo to drużyna nadal jest w grze, to obecnie faworytem jest mistrz Polski.

- Gramy tylko w sześciu-siedmiu zawodników, więc nie mamy całkowicie nic do stracenia. Szansę oceniam 50 na 50. Wiem, że włocławianie u siebie grają na zdecydowanie słabszym procencie skuteczności i to będziemy chcieli wykorzystać. A gdy na przykład będziemy wygrywać około pięcioma punktami przez dłuższy czas, wówczas Anwil zrobi się nerwowy... - mówi Rasid Mahalbasić, najważniejszy zawodnik gdynian po dwóch meczach (średnio 12,5 punktu, 10 zbiórek i sześć asyst)

Kibice w Hali Mistrzów z pewnością przyjdą na spotkanie, by zobaczyć, czy zawodnicy w białych trykotach wreszcie zagrają na miarę swojego potencjału i wykorzystają przewagę kadrową, by zakończyć tę serię dwoma meczami u siebie. Gdynianie zrobią jednak wszystko, by nie dopuścić do starcia numer pięć, które zawsze jest loterią.

Pojedynki Anwilu Włocławek z Asseco Prokomem w Hali Mistrzów w czwartek, 2 maja, o godz. 18:00.

Źródło artykułu: