Walter Hodge: Może nie powinniśmy schodzić do szatni?

Walter Hodge jak zwykle wziął na siebie ciężar wyniku w kluczowym momencie spotkania, ale tym razem spudłował. Tym samym Anwil Włocławek pokonał Stelmet Zielona Góra.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Do końca spotkania pozostawało 30 sekund, gdy Anwil Włocławek prowadził ze Stelmetem Zielona Góra 85:84, lecz piłkę w rękach mieli goście, a konkretnie Walter Hodge, który chciał przesądzić o losach spotkania. Portorykańczyk spudłował przy wejściu na kosz, ale piłkę wyszła za linię końcową i w posiadaniu ponownie mieli ją przyjezdni, choć do końca meczu pozostawało tylko 10 sekund.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Hodge nie byłby sobą, gdyby ponownie nie chciał zadecydować o zwycięstwie lub porażce swojego zespołu, więc po wznowieniu szybko minął Krzysztofa Szubargę i oddał rzut ponad rękoma Rubena Boykina. Piłka odbiła się od tablicy i... nie wpadła do kosza, a po chwili Anwil cieszył się z wygranej.

- Gdybym miał jeszcze trzecią szansę na zmianę losów meczu, nie wahałbym się ani chwili i również chciałbym decydować o wszystkim. Jestem liderem, to jest moje zadanie na parkiecie - mówi Hodge, dodając - Nie zmieniłbym nic. Ponownie wszedłbym odważnie na kosz.

Do przerwy Stelmet prowadził w Hali Mistrzów 44:43, choć już wtedy zarysowywała się przewaga Anwilu, którą to gospodarze udokumentowali w trzeciej kwarcie - wygranej aż 27:15. - Nie wiem dlaczego tak jest, ale często po przerwie gra nam się słabiej. Może powinniśmy nie schodzić do szatni, tylko zostać na parkiecie i po prostu normalnie się rozgrzewać? - śmieje się Portorykańczyk. - Nie jestem w stanie powiedzieć, co myślą moi koledzy, ale ja czasami myślę, że w szatni może uciekać nam koncentracja.

Zdaniem rozgrywającego zielonogórskiego zespołu, gdyby Stelmet zagrał cały mecz tak, jak ostatnie pięć minut, wówczas nie miałby żadnych problemów z pokonaniem Anwilu, choć to oczywiście gdybanie w czystej postaci. - W ostatnim fragmencie meczu wykonaliśmy kawał świetnej roboty. Wróciliśmy do gry w momencie, gdy wydawało się, że już jest po wszystkim. Anwil zdominował grę na tablicach, a kto wygrywa zbiórki, zawsze jest bliższy zwycięstwa. Dla mnie jednak ważne jest to, że wróciliśmy do gry w ważnym momencie. Jeśli zawsze będziemy tak grać, to nawet porażki nie są problemem, bo w serii do trzech zwycięstw nie będzie na nas mocnych - tłumaczy Hodge.

Portorykańczyk zdobył w całym spotkaniu aż 22 punkty (7/15 z gry, 5/6 z linii), miał dziewięć asyst i cztery zbiórki.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×