Jestem liderem tej drużyny - rozmowa z Nicem Wise'em, rozgrywającym Rosy Radom

Dominique Wise okazał się lekiem na całe zło dla radomskiej Rosy. Od momentu jego przyjścia, gra drużyny trenera Kamińskiego uległa znacznej poprawie. - Po to dołączyłem do tego zespołu - mówi dla SF.

Bartosz Półrolniczak 
Bartosz Półrolniczak 

Bartosz Półrolniczak: Gracie coraz lepiej, inne wyniki też wydają się być dla was korzystne. Powiedz szczerze, wierzysz jeszcze w awans do play off?

Dominique Wise: Nie powiem ci tak naprawdę czy wierzę. Sam nie wiem. Nie zostało wiele meczów, a starty jednak są wyraźne. Spokojnie trzeba podchodzić do każdego kolejnego rywala i nie myśleć o takich celach. Nigdy co prawda nie wiesz co się może wydarzyć, ale trzeba też być realistą. Na koniec sezonu się okaże co te nasze wygrane mogą nam dać.

Minęło już trochę czasu od twojego pierwszego meczu. Jak oceniasz polska ligę i czy jesteś zadowolony, że się tu znalazłeś?

- Dostałem ciekawą propozycję, szybko ale dokładnie ją przeanalizowałem. Stwierdziłem, że to może być ciekawe i dobre miejsce by zbierać nowe doświadczenie. Mam tu szansę pokazać cały swój talent i mieć duży wpływ na jakość gry mojej drużyny. Polska ekstraklasa jest ok, nie będę jednak ukrywał, że chciałbym w przyszłości zagrać gdzieś wyżej.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Jak ci się układa współpraca z trenerem Kamińskim?

- Uważam, że to dobry trener i naprawdę fajny gość. Podobają mi się treningi, sposób przygotowania do każdego kolejnego rywala. Wiem, że trenował w Polsce w wielu miejscach. To na pewno przekłada się też na doświadczenie i wiedzę. Wie jak z nas wydobyć to, co najlepsze. To fajne, jak widzisz, że twój trener jest zaangażowany w to co robi. Wtedy sam chcesz wycisnąć z siebie jeszcze więcej.

Teraz zagracie w Koszalinie i Kołobrzegu. Przegraliście z AZS-em w Koszalinie na własne życzenie po dogrywce. Potraktujecie ten mecz jakoś specjalnie, macie im coś do udowodnienia?

- Wiem co masz na myśli. Powiem szczerze, że z jednej strony fajnie jest się zrewanżować. Z drugiej jednak chciałbym, żebyśmy tak nie myśleli. To był tylko jeden mecz, każdy ma swoją historię. Nie raz tak jak wtedy przegraliśmy już w swoim życiu wygrałem. To działa w dwie strony, takie są uroki sportu. Na pewno wracamy do domu, popracujemy trochę i postaramy się jeszcze coś poprawić. Nie gramy tylko z Koszalinem, mamy podczas tego wyjazdu dwa mecze i musimy o tym pamiętać.

Co twoim zdaniem będzie kluczem do tego, by wrócić z dwoma wygranymi?

- Taktykę będziemy pewnie omawiać przed meczami, ale tak generalnie to trzeba zadbać o motywację. Nie można po tych dobrych meczach się rozluźnić. Mamy wielu graczy w kadrze, za każdym razem ktoś inny może zaskoczyć. To jest komfortowa sytuacja. Trzeba walczyć twardo przez 40 minut, jak jeden nie ma siły to wejdzie drugi. Nie można odpuszczać. Jeśli to będziemy realizować to uważam, że jesteśmy w stanie podołać wyzwaniu.

Amerykanin odmienił oblicze Rosy Radom Amerykanin odmienił oblicze Rosy Radom

Czujesz się liderem Rosy?

- Nie tylko się czuję, ale nim jestem. Rozgrywający zawsze powinien być liderem. Kreuję grę i reguluje tempo więc to naturalne. Czuję się w tej roli dobrze. Daje zawsze z siebie wszystko, gram nieustępliwie. Tak naprawdę liczy się wynik końcowy, a nie moje własne odczucie. Nie będę jednak ukrywał, że miło jest być czołową postacią zespołu. Poza tym, że umiem rozgrywać, umiem też wcielić się w rolę egzekutora. Wszystko zależy od sytuacji na parkiecie.

Pokonaliście Jezioro, można chyba powiedzieć, że kontrolowaliście mecz.

- Nie powiem tak. Gospodarze to bardzo dobry zespół, ciągle na nas naciskali. Nie mieli najlepszego dnia w ataku, a my zagraliśmy mądrze i byliśmy ciągle razem. Nawet jak był gorszy moment. Na wyjazdach gra się ciężko, często sędziowie obierają taki styl sędziowania jaki lubią gospodarze. Jedne mecze są mniej agresywne inne bardziej. To normalna sprawa w każdej lidze. Najważniejsze jest robić swoje. Zawsze się przytrafią gorsze momenty, to normalne.

Zagraliście naprawdę bardzo dobrze w ataku.

- Tak, to prawda. Trener we mnie wierzy a mnie to pomaga. Jeśli ja gram na swoim poziomie, to wtedy łatwiej mają inni zawodnicy. Staram się im podać piłkę jak najlepiej, by mieli dogodne pozycje. Ostatnio to wygląda bardzo dobrze, oby tak do końca sezonu. Gram dość szybko, na początku nie mogliśmy się trochę przez to zgrać, ale teraz koledzy już dobrze wiedzą w jaki sposób potrafię podawać.

Czego oczekujesz od kolejnych spotkań?

- Tego, że damy z siebie wszystko i być może uda się pociągnąć jakąś serię wygranych. Nie dbam o to, czy zagramy w play off. To schodzi na drugi plan. Najważniejsze jest, by w dobrym stylu skończyć sezon i nie mieć sobie nic do zarzucenia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×