Pokazali charakter - wypowiedzi po meczu PC SIDEn Toruń - Stal Ostrów Wlkp.

Co prawda torunianie wyraźnie przegrali pierwszą kwartę, ale pewnie wygrali całe spotkanie. Zdaniem trenera Grzegorza Sowińskiego zadecydował o tym poziom agresji w grze jego podopiecznych.

Łukasz Łukaszewski
Łukasz Łukaszewski

Mikołaj Czaja (trener BM SLAM Stali Ostrów Wlkp.): Zaczęliśmy grać głupio i popełniać wiele prostych, niewymuszonych strat. Zupełnie na odwrót zagraliśmy w obronie. Zdecydowanie mieliśmy złą selekcję podejmowania kluczowych akcji w ataku. Graliśmy zbyt chaotycznie, zbyt nerwowo. Zespół prowadzący powinien grać spokojnie, my zaczęliśmy wariować. Pal licho sędziów, z nimi się nigdy nie wygra. To my przegraliśmy ten mecz.

Grzegorz Sowiński (trener Polskiego Cukru SIDEn Toruń): Zespół pokazał charakter. Nie zmieniliśmy zbyt dużo między pierwszą i drugą kwartą. Trzeba było po prostu wybić z uderzenia drużynę z Ostrowa Wielkopolskiego. W pierwszej kwarcie mieliśmy bodajże tylko jedną zbiórkę. Nie pamiętam takiego meczu. Świadczy to o tym, że nie było po prostu czego zbierać - każda akcja Stali kończyła się punktami. Z obroną, czy bez wszystko trafiali. Weszli zmiennicy, którzy podnieśli zespół. To jest bardzo wartościowe. Mogliśmy wygrać te spotkanie, tak jak się skończyło, czyli wygraną szesnastoma punktami bez tego incydentu, gdy przegrywaliśmy piętnastoma "oczkami". Wtedy byłyby same pochwały. A teraz mamy materiał do wykorzystania przez trenerów i zawodników. Jak gramy, gdy agresja jest na właściwym poziomie. Wszystko polegało na agresji, założenia taktyczne się nie zmieniły. Wyszliśmy zbyt mało agresywnie i przeciwnik złapał wiatr w żagle. Słowo klucz: agresja od początku meczu. Potem podnieśliśmy ten elementy gry do właściwego poziomu. To była koszykówka, na której nam zależy.

Wojciech Barycz (zawodnik Polskiego Cukru SIDEn Toruń): W pierwszej kwarcie broniliśmy zgodnie z założeniami, ale rywal trafiał wszystko. Nawet rzuty pod kryciem wpadały do naszego kosza. Wiedzieliśmy, że musimy grać swoje i gracze "Stalówki" przestaną trafiać, przyjdzie zmęczenie. Tak się stało: odrobiliśmy stratę i wyszliśmy na prowadzenie. W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni, że zaczynamy grać od nowa. Graliśmy swoje i mecz skończył się wygraną szesnastoma punktami. Nie patrzę w tabelę, staramy się wygrać każdy mecz. Udało się nam wygrać zbiórki, mieliśmy dużo asyst. Oby tak dalej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×