To nie były żadne prywatne wojny - rozmowa z Łukaszem Koszarkiem, byłym zawodnikiem Asseco Prokomu Gdynia

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Co na koniec powiedział tobie prezes Sęczkowski?

- Powiedział, że tak niestety musiało być. To nie są żadne prywatne wojny, ale to jest po prostu biznes. Ekonomia mówi tyle, że mnie nie powinno być w tym klubie.

Jak będziesz wspominał okres w Asseco Prokomie Gdynia?

- Paradoksalnie będę miał bardzo dobre wspomnienia. Ludzie, którzy pracowali w klubie zawsze byli pomocni. Poza tym mogłem zadebiutować w rozgrywkach Euroligi, o czym zawsze marzyłem. To była dla mnie wielka rzecz. Szkoda, że tak to się właśnie skończyło. Jest pewien niedosyt. Kibice pokazywali ostatnio, jak bardzo im zależy na tym klubie. To nam pomagało.

Jak wyglądał ten ostatni trening w barwach Asseco Prokomu?

- Była obowiązkowa przemowa. To nie jest tak, że wyjeżdżam na zawsze. Myślę, że może nawet w tym sezonie przyjadę jeszcze dwukrotnie (śmiech).

Pojawisz się na derbach w roli widza?

- Wolałbym nie zwracać na siebie uwagi, więc nie pojawię się na trybunach. Najważniejszy jest niedzielny mecz.

Co dalej z Łukaszem Koszarkiem?

- Myślę, że długo klubu szukać nie będę. Agenci niech zaczną pracę na nowo. Były tam jakieś rozmowy z Zieloną Górą, ale nie mogły być one jakieś wiążące, ponieważ cały czas byłem graczem Asseco Prokomu Gdynia.

Współczujesz Adamowi Hrycaniukowi i Przemysławowi Zamojskiemu? Ich sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana niż twoja.

- Myślę, że sytuacja chłopaków też się rozwiąże jak najszybciej. Trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po ich myśli. Bo w tym przypadku ważne są także ich rodziny i liczę, że szybko to się rozstrzygnie.

Włodarze APG nie chcą puścić Zamojskiego i Hrycaniuka!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×