Ważne jest zwycięstwo, nieważne w jakim stylu - rozmowa z Michaelem Hicksem, koszykarzem Polpharmy Starogard Gdański

Michael Hicks jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników Polpharmy. Po meczu z Rosą opowiedział nam m.in. o niechęci do długich podróży autokarem, czy odpowiedniej regeneracji organizmu.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Piotr Dobrowolski: Odnieśliście w Radomiu bardzo ważne zwycięstwo...

Michael Hicks: Tak, zgadza się. Bardzo potrzebowaliśmy tej wygranej. Graliśmy dobrze zespołowo, jako drużyna. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne spotkanie, więc jesteśmy zadowoleni z osiągniętego rezultatu.

Co się stało z twoją ekipą w trzeciej i czwartej kwarcie, gdy Rosa była bardzo blisko odrobienia strat?

- Rywale przestawili wtedy swoją defensywę. Ustawili strefę i bronili przez kilka chwil bardzo dobrze. Ponadto oddali kilka celnych rzutów z dystansu, mieli również sporo wolnych, lecz część z nich spudłowali. Byli blisko, jednak ostatecznie to my cieszymy się z triumfu, nie oni. Trzeba przyznać, że mieliśmy trochę szczęścia.

Dołączyłeś do Polpharmy w trakcie obecnego sezonu. Jak czujesz się po powrocie do Starogardu Gdańskiego?

- Spędziłem tu pięć lat, więc czuję się tu bardzo dobrze, jak w domu (śmiech). Moja żona pochodzi z Polski, mam tutaj rodzinę, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku, nic się nie zmieniło.

Siódme miejsce po sezonie zasadniczym to maksimum, na które stać było twój zespół w pierwszej fazie rozgrywek?

- Gramy teraz w drugim etapie. Nadal mamy szansę na awans do fazy play-off, więc na podsumowania przyjdzie czas po sezonie, po naszym ostatnim meczu. Gramy dobrze w obronie, trzeba dołożyć do tego inne elementy i będzie dużo lepiej.

Już w niedzielę gracie z Jeziorem...

- Jedziemy do Tarnobrzega prosto z Radomia. Musimy się wyspać, nabrać jak najwięcej sił przed tym spotkaniem. Odbędziemy tam trening w sobotni wieczór, o osiemnastej. Kolejne zajęcia w niedzielne przedpołudnie. To długa podróż autokarem...

Nie tak długa, to trochę ponad sto kilometrów...

- Myślę już o podróży powrotnej, z Tarnobrzega do Starogardu (grymas na twarzy)...

Co sądzisz na temat Tauron Basket Ligi?

- Nie wiem, co dzieje się z Asseco Prokomem Gdynia. Jestem bardzo zaskoczony tą sytuacją. Najbardziej utytułowany polski klub ostatnich lat ma tak poważne problemy... Zawsze mieli najmocniejszy skład, świetny sztab szkoleniowy... Nie mama pojęcia, co będzie z nimi dalej.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

A na temat ostatniego rywala, Rosy Radom?

- Nie radzą sobie zbyt dobrze. Wygrali sześć spotkań w pierwszej fazie. Co prawda to beniaminek, byli bardzo blisko zwycięstwa w trzech meczach, ale zawsze możesz powiedzieć, że prawie wygrałeś. Możesz tak przegrywać za każdym razem, a ostatecznie przecież nigdy nie wygrać... Zwycięstwo to zwycięstwo, porażka to porażka, nieważne w jakim stylu, nikt o tym później nie pamięta.

Dwa pojedynki w trakcie jednego weekendu to spora dawka. Jaka jest twoja recepta na regenerację organizmu w tak krótkim czasie?

- Przede wszystkim długi sen. Wtedy człowiek najlepiej odpoczywa. W dniu meczu należy się obudzić, niezbyt wcześnie, ale też nie przespać całego dnia, pospacerować po mieście. Później trzeba dobrze się rozciągnąć, niemałą rolę odgrywa odpowiedni stretching, trzeba zjeść odpowiedni posiłek. To chyba tyle. Nie wierzę w zbawienną moc napojów izotonicznych etc. 
Michael Hicks nie ukrywa radości z wygranej w Radomiu Michael Hicks nie ukrywa radości z wygranej w Radomiu
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×