Uraz Łapety, Eitutavicius jeszcze poczeka

Powiększyło się grono kontuzjowanych zawodników w Anwilu Włocławek. Do Arvydasa Eitutaviciusa dołączył Adam Łapeta, choć w jego przypadku nie mówi się o długotrwałej kontuzji.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

W meczu ze Startem Gdynia trener Milija Bogicević po raz kolejny nie mógł skorzystać z usług Arvydasa Eitutaviciusa. Mija już drugi miesiąc odkąd Litwin doznał urazu w meczu pucharowym i obecnie zawodnik przechodzi intensywną rehabilitację, by pojawić się na parkiecie jeszcze w tym sezonie. Jak sam potwierdza, chciałby wrócić do gry za około miesiąc.

- Myślę, że w połowie kwietnia chciałbym ponownie zacząć trenować z zespołem i zacząć grać. Obecnie bardzo mocno pracuję nad dojściem do formy, ćwiczę nie tylko kontuzjowany mięsień, ale również pracuję nad kondycją i fizycznością całego ciała. Ramię z dnia na dzień boli mnie coraz mniej, ale na pewno nie zrobię niczego na siłę. Głupotą byłoby wrócić na parkiet zbyt szybko i ryzykować odnowienie urazu - tłumaczy Eitutavicius.

Gdyby koszykarzowi udało wrócić się w połowie kwietnia, zagrałby w play-off, a być może nawet zaliczyłby kilka meczów fazy szóstek. W taki obrót sprawy wątpi jednak trener Bogicević - To jest poważna kontuzja i niestety, nawet jeśli Arvydas wróci do nas na play-off, to ciężko prognozować w jakiej będzie formie. Chciałbym bardzo by zagrał jeszcze w tym sezonie, ale szanse są małe - komentuje trener Anwilu.

Zupełnie inna sytuacja dotyczy Adama Łapety. Polski środkowy doznał urazu stopy w meczu z AZS Koszalin i w starciu ze Startem Gdynia pauzował. - Adam mógł zagrać na znieczuleniu, ale uznałem, że nie ma takiej potrzeby i lepiej będzie jeśli go oszczędzimy. Jestem pewien, że gdybyśmy grali z lepszym zespołem, wówczas by zagrał - dodaje Bogicević.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×