Potrzebujemy równiejszej gry Tillera i Longa - rozmowa z Dariuszem Szczubiałem, trenerem Jeziora Tarnobrzeg

Trener Jeziora już dawno nie miał takich problemów z Amerykanami. - Spodziewałem się, że będą bardziej liderować drużynie. Zwłaszcza chodzi mi o rozgrywających - przyznaje Dariusz Szczubiał.

Bartosz Półrolniczak 
Bartosz Półrolniczak 

Bartosz Półrolniczak: Miał pan kiedykolwiek tak nierówny zestaw obcokrajowców w swojej drużynie?

Dariusz Szczubiał: Ciężko mi sobie przypomnieć. To dla mnie największy problem w tym sezonie. Często mnie zaskakują i to niestety nie pozytywnie. Nie liderują drużynie tak, jak zakładałem. No niestety bywają takie sytuacje, to jest to ryzyko związane z obcokrajowcami. Tiller jest dla mnie rozczarowaniem, w poprzednim sezonie był bardziej wszechstronny, i co najważniejsze grał równo. Teraz jest bardzo ciężki do przewidzenia. Doaks gra swoje, znamy go i wiemy co umie i na co go stać. Taki zawodnik to skarb, o niego się nie musiałem nigdy martwić. Pozostała dwójka jest z nami pierwszy sezon, na dobrą sprawę ciągle się poznajemy. Nie tylko Amerykanie, cały zespół gra dość nierówno. Pewnie wynika to z faktu, że nasze jedynki są w tym sezonie strasznie nieprzewidywalne. One kreują grę, jeśli grają słabo to automatycznie drużyna ma ciężko. W meczach w których Chris i JT grają dobrze i równo nasza gra wygląda naprawdę dobrze. Jeśli ciągną grę to z każdym możemy wygrać.

Jak pan ocenia dotychczasowy bilans drużyny?

- Mogło być lepiej, mogło być też gorzej. Myślę, że jest ok. Walczymy z każdym, wiele meczów przegraliśmy dopiero w ostatnich minutach, poza tą wpadką z Asseco i meczami z Turowem w każdym meczu była szansa walczyć o wygraną. Niektórzy chyba przesadzają z oczekiwaniami. Wciąż jesteśmy w grze, mamy szansę na play off. To jest naprawdę w zasięgu, moim zdaniem dla tej drużyny to byłby duży sukces. Nasi bezpośredni rywale są drużynami na pewno o większych możliwościach finansowych. Trzeba samemu walczyć a nie czekać aż komuś powinie się noga.


Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

W lidze bardzo dawno nie wygraliście na wyjeździe, nie obawia się pan tego meczu ze Startem?

- Cel mamy jasny. Jeśli mamy aspiracje powalczyć o ósemkę to po prostu musimy tam wygrać. Porażka znacznie oddali nas od miejsca w play off. Mam nadzieję, że wreszcie się przełamiemy. O obawach nie może być mowy.

Chyba żadnej wynik w meczu ze Startem nie będzie zaskoczeniem.

- Myślę, że oni są podobni do nas. My dostaliśmy lanie od Asseco a oni również fatalnie zagrali z Czarnymi. Być może idziemy w pewien sposób tym samym cyklem (śmiech). Po takich wpadkach zarówno w nas, jak i w nich jest wielka mobilizacja. Spodziewam się, że oba zespoły zagrają w najbliższych meczach znacznie lepiej.

Jak pan ocenia z punktu widzenia trenera te przerwy w rozgrywkach?

- Mimo wszystko negatywnie, bo to wybija z rytmu. Można potrenować, coś poprawić, ale lepiej mimo wszystko grać. Nie wiem jak zareagują na to fizycznie i psychicznie zawodnicy. Jak się dużo gra to nie ma się czasu na rozpamiętywanie ewentualnych gorszych meczów.

Te przerwy wykorzystał pan na przygotowania już do tego drugiego etapu?

- Nie, raczej nie. My się spokojnie koncentrujemy na każdym kolejnym spotkaniu i nie sięgamy za daleko do przodu. Nie robiłem żadnych zgrupowań czy zmian cyklu treningowego. Raczej skupiamy się na poprawie tego, co szwankowało. Jedyną zmianą jest fakt, że nie graliśmy w tym tygodniu. Może trochę więcej zawodnicy odpoczęli.

Wracając do tego meczu z Asseco, drużyna chyba przeszła obok spotkania.

- Coś niestety nie zagrało. Byliśmy wolniejsi, słabsi. Daliśmy się zdominować. Fizycznie zawodnicy nie byli w stanie wytrzymać tego spotkania. Psychicznie też było kiepsko, nie mogliśmy się zmotywować. Można powiedzieć, że wszystko było w tym spotkaniu do kitu. Nie ma do czego wracać.

Trener Jeziora po porażce z Asseco Prokomem miał nad czym myśleć Trener Jeziora po porażce z Asseco Prokomem miał nad czym myśleć

Dość wcześnie dał pan po przerwie pograć młodym zawodnikom. To była kara dla podstawowych graczy czy wiedział pan, że nic z tego meczu już nie wyciągniecie?

- Z perspektywy czasu można powiedzieć, że może należało nimi zagrać od początku. Ci chłopcy by się gorzej nie zaprezentowali, a może nawet lepiej. Są takie mecze, że nic nie idzie. Widziałem to i chciałem dać im się trochę ograć. Podstawowi zawodnicy zawiedli, ale to się zdarza nawet w najlepszej drużynie.

Coraz częściej słychać głosy, że Jakub Dłoniak powinien dostać szansę gry w reprezentacji. Jak pan się do tego odniesie?

- Powinien dostać szansę. Ma naprawdę bardzo dobry sezon i pokazuje, że jest wartościowym graczem. Jest zawodnikiem, który może wyjść z ławki i przy jego skuteczności bardzo pomóc zespołowi. W ostatnich eliminacjach było widać, że w niektórych momentach właśnie takiego strzelca brakowało.

Krzysztof Krajniewski zagrał już parę meczów po kontuzji, co pan sądzi o jego grze, czego mu brakuje by złapać formę z początku sezonu?

- Pewności gry w ataku. Nie grał długo, tego nie da się oszukać. Nie można mieć do niego pretensji. Ma problem z podejmowaniem właściwych decyzji w ataku, które mogłyby dać drużynie więcej punktów. Jeśli chodzi o obronę to wiadomo, Krzysiek jest bardzo dobrym w tym elemencie. Tu nie ma się do czego przyczepić. Daje zespołowi naprawdę dużo w defensywie. W ataku będzie lepiej z każdym kolejnym meczem.

Doaks nie trenował ostatnio, co się z nim dzieje?

- Miał dzień przerwy ponieważ załatwiał pewne formalności, na pewno ze Startem zagra.

W najbliższym czasie będzie was czekać więcej takich meczów, jak ten ze Startem.

- Będzie wiele bezpośrednich spotkań pomiędzy zainteresowanymi drużynami w walce o miejsca 7-8. Na pewno to będzie decydujące, bo różnice nie będą duże po tym pierwszym etapie. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie, bo będzie się trzeba przełamać na wyjeździe i sporo wygrywać. U siebie sobie radzimy, i o to jestem w miarę spokojny. Zadecyduje dyspozycja w meczach wyjazdowych.

Póki co gra na wyjazdach nie napawa optymizmem.

- Na pewno nie ma się czym chwalić, ale wiele razy przegraliśmy w dosłownie ostatnich minutach i to z czołówką. To trochę też zaciemnia obraz naszej gry. Należy pamiętać, że w drugim etapie już będą drużynie bardziej do nas zbliżone, i zostaje wierzyć, że będzie lepiej. Może brakuje nam gracza, który potrafi podjąć odpowiedzialność pod koniec meczu i pomóc reszcie? Sama próba to za mało, trzeba umieć to wykonać. Taki zawodnik w znaczy sposób by rozwiązał nasze problemy. U nas co mecz kto inny ciągnie grę, może poza Kubą. Czasem mimo wszystko klarowny lider jest potrzebny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×