Paweł Hybiak: Mam nadzieję, że wjeżdżamy na dobre tory

Politechnika Poznań wygrywając w dobrym stylu dwa mecze z rzędu wysłała czytelny sygnał, że rola ligowego autsajdera jej nie odpowiada. Obóz beniaminka zapowiada walkę o utrzymanie.

Szymon Ratajczak
Szymon Ratajczak

AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań rozegrała w sobotę najlepsze w tym sezonie spotkanie na własnym parkiecie, pokonując Spójnię Stargard Szczeciński. Akademicy drugi raz z rzędu urwali punkty faworytom i opuścili tym samym ostatnie miejsce w tabeli. Jaka jest tajemnica metamorfozy Akademików? - Zmieniliśmy system gry. Staramy się grać wolniej w ataku, co nie znaczy, że na chodzonego. Cały czas musi być szybki ruch zawodników z piłką i bez piłki. Ale staramy się wydłużać akcje, żeby nie było niepotrzebnych kontr rywali. W Stargardzie Szczecińskim Spójnia wszystko rzucała nam z kontr, a my za nimi nie nadążaliśmy - tłumaczy Paweł Hybiak.

Politechnika jako półzawodowy klub akademicki musi się zmierzyć ze zjawiskiem, które raczej nie jest spotykane w innych I-ligowych drużynach - sesją egzaminacyjną na poznańskiej uczelni. Trener Waldemar Mendel od kilku sezonów zauważa, że gdy jego podopieczni mają już za sobą zimowe egzaminy, łapią zwyżkę formy. - Gdy zawodnicy muszą pogodzić studia, pracę, egzaminy i treningi to naprawdę jest trudny okres. Przychodzą na treningi wypłowiali, zmęczeni, albo z nadmiaru zajęć przyjść nie mogą. Teraz wszyscy zawodnicy mają to już za sobą. Wracają do swojego normalnego rytmu zajęć, mogą o siebie dbać i prawidłowo się odżywiać - mówi szkoleniowiec.

Potwierdza to Hybiak. - Ostatnio mieliśmy trochę więcej wolnego czasu, bo jeśli komuś dobrze poszło na studiach to miał nawet dwa tygodnie wolnego. Był czas na odpoczynek i przyłożenie się do treningu. Zagraliśmy dwa dobre mecze z rzędu i mam nadzieję, że wjeżdżamy na dobre tory - liczy filigranowy rozgrywający.

Z uwagi na rozgrywki akademickie, które dla władz poznańskiej uczelni wciąż są sprawą priorytetową, AZS Politechnika od lat stara się wypracować szczyt formy na wiosnę. W zeszłym sezonie wyszło to tak dobrze, że w podobnym momencie sezonu zespół z Poznania z drużyny ze środka tabeli grupy A II ligi zmienił się w rewelację rozgrywek i awansował do I-ligi. Teraz akademicy liczą po cichu na podobny scenariusz, tylko że teraz powalczą o sukces w play-outach, a nie w play-offach.

- Podobnie jak w zeszłym sezonie zaczynamy łapać świeżość i grać swoje pod koniec lutego. Miałem nadzieję, że właśnie tak będzie. Ma to związek też z tym, że szykujemy się do Akademickich Mistrzostw Polski. Coraz lepiej wyglądamy na I ligowych parkietach, dojrzeliśmy do tej rywalizacji. Łapiemy styl, gramy mądrze, wolno, a jednocześnie mamy szybkość w akcjach. Oby to trwało jak najdłużej, najlepiej do końca sezonu - ma nadzieję Tomasz Baszak, który w sobotę zmierzył się ze swoim macierzystym klubem. - Są znajomi, są przyjaciele, jest sentyment i ciężko gra się przeciwko ludziom, których darzy się sympatią. Z jednej strony sprawiliśmy im przykrość, no ale z drugiej jest sportowa satysfakcja - komentuje wychowanek Spójni broniący barw beniaminka z Poznania.

Chociaż w Poznaniu wszyscy wierzą, że historia lubi się powtarzać i Politechnika znów zostanie rewelacją końcówki sezonu, to jednak trzeba pamiętać, że w sporcie nie ma takich prostych przełożeń. Tym bardziej, że w tym sezonie AZS rywalizuje na wyższym poziomie i różnica jest znacząca. - W I lidze jest już lepsza obrona i trudniej jest grać taką szaloną koszykówkę jak w zeszłym sezonie. Każdy zespół rotuje, gra zespołową obronę i jeśli nie gra się zorganizowanego ataku, to uderza się głową w mur - zauważa Hybiak.

Jednak nie sposób nie zauważyć, że Politechnika, która wielokrotnie w tym sezonie musiała przełykać gorzkie pigułki uległa metamorfozie. W boiskowe poczynania wróciła energia, radość, pewność siebie, a przede wszystkim skuteczność i efektywność. Czy kluczowe znaczenie dla psychicznego zmartwychwstania ekipy z Grodu Przemysława miało znakomite zwycięstwo z MOSiRem Krosno? - Myślę że tak. Od kilku spotkań widać było, że z każdym w I lidze możemy walczyć z każdym jak równy z równym. Teraz to potwierdzamy, dwie wygrane z rzędu jeszcze nam się nie przytrafiły. Jest większa wola walki i lepsza atmosfera w zespole. Zaczęliśmy wierzyć w zwycięstwa i optymistycznie patrzymy w przyszłość oraz na nasze szanse na utrzymanie. Poważne i trudne mecze przed nami, nie chcemy spaść do II ligi. Będziemy walczyć do upadłego - zapowiada Paweł Hybiak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×