Zdecydowała poprawa skuteczności - komentarze po meczu AZS Politechnika Big-Plus Poznań - Polski Cukier SIDEn Toruń

AZS Politechnika Big-Plus Poznań pokonała w sobotę Polski Cukier SIDEn Toruń 73:60 i odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w I lidze. Oto co po spotkaniu powiedzieli bohaterowie tego widowiska.

Szymon Ratajczak
Szymon Ratajczak

Łukasz Żytko (Polski Cukier SIDEn Toruń): W naszej grze było widać braki w każdym elemencie koszykówki. Z naszymi statystykami, przy naszej postawie tego meczu się nie dało wygrać. Politechnika zagrała dobre zawody. Pozwoliliśmy im na to, szczególnie w pierwszej kwarcie, a potem poszli na fali. Widzieliśmy poznaniaków w poprzednich meczach i spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy, ale na pewno przyjechaliśmy tutaj wygrać. Jednak taki jest sport. Oby ta porażka przyniosła pozytywne efekty w przyszłości.

Paweł Stankiewicz (AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań): Bardzo się cieszymy. Czekaliśmy na to pierwsze zwycięstwo w I lidze bardzo długo. Ten mecz na pewno doda nam pewności siebie i zrobimy wszystko, by wygrać następne spotkania. W każdym poprzednim meczu mieliśmy słabszą kwartę, w której pękaliśmy i przez to przegrywaliśmy. W tym meczu wytrzymaliśmy napięcie, kontrolowaliśmy wynik i jest to dobry prognostyk na przyszłość. Wiemy, że możemy toczyć równorzędną walkę z kolejnymi rywalami.

Eugeniusz Kijewski (trener SIDEn): Po dobrym spotkaniu z Kutnem myśleliśmy, że tutaj wygramy. Ale takie porażki też są potrzebne. Niech chłopaki wiedzą, że w tej lidze z każdym można wygrać i z każdym można przegrać i nawet ostatnia w tabeli Politechnika nie położy się na parkiecie. Rywale zagrali bardzo dobry mecz i zasłużenie wygrali. My z kolei zagraliśmy najgorsze spotkanie w tym sezonie. Nawet po tej stracie z pierwszej kwarty mogliśmy się jeszcze podnieść i odpowiedzieć. Bardzo ważnym momentem tego pojedynku były nasze przewinienia techniczne w trzeciej kwarcie przy topniejącej przewadze gospodarzy. Takich głupot nie powinniśmy robić.

Waldemar Mendel (trener AZS): Czekaliśmy na taki mecz, w którym kosz się dla nas „otworzy” i nasze rzuty zaczną wpadać. I to nastąpiło. Organizacja naszej gry nie uległa sporej zmianie w porównaniu z tymi przegranymi meczami. Przegrywaliśmy głównie skutecznością. Cieszę się, że to przełamanie nastąpiło we własnej hali, bo zrobiliśmy frajdę zgromadzonej publiczności, a przede wszystkim samym sobie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×