Młode pokolenie w kadrze Pipana atakuje

Zdjęcie okładkowe artykułu: Na zdjęciu: Jakub Wojciechowski
Na zdjęciu: Jakub Wojciechowski
zdjęcie autora artykułu

Za nami inauguracyjny międzynarodowy turniej koszykarski Sopot Basket Cup. Chociaż turniej miał towarzyski charakter, wiele wniosków można wyciągnąć na poważnie.

Polacy są u progu eliminacji do Mistrzostw Europy, które odbędą się już za rok w Słowenii. Będą to kwalifikacje z kategorii "nie do przegrania", ale doskonale pamiętamy, że podobnie było w 2010 roku, kiedy to po mieszance złych decyzji, pecha i dziwnych gwizdków ostatecznie tylko dzięki rozszerzeniu formatu rozgrywek przez FIBA dostaliśmy się na Litwę.

Turniej, który odbył się w Trójmieście miał dać odpowiedź, w jakiej dyspozycji jest nasza reprezentacja w środku przygotowań, czy już teraz możemy mierzyć się z silnymi rywalami z Europy i czy nie czeka nas przykra niespodzianka, jak dwa lata temu. Zastrzyk świeżej krwi każe odpowiedzieć, że nie ma się czego bać.

Przed turniejem mniej wprawni zastanawiali się, kim właściwie jest Jakub Wojciechowski i co robi w naszej koszykarskiej reprezentacji. Zawodnik udowodnił, że jego powołanie nie było przypadkiem, pokazał się ze znakomitej strony zwłaszcza w meczu z reprezentacją Łotwy, kiedy to imponował skocznością i wręcz skakał nad głowami bezradnych Łotyszy. Koszykarz zebrał kilka ważnych piłek, ale pokazał także efektowne wejścia pod kosz i rzut z dalszej odległości, co tylko przysporzy Alesowi Pipanowi więcej problemów w układaniu meczowej rotacji. Pomimo 211 cm wzrostu jest zawodnikiem mobilnym i w razie konieczności zamiast na czwórce, może grać nawet na trójce, bowiem bliżej kosza lepiej czuje się Michał Ignerski.

Kolejną kwestią, która wydaje się rozstrzygnięta, jest dojrzałość Mateusza Ponitki do reprezentacji seniorskiej. Były obawy co do braku ogrania na tym poziomie i młodego wieku. Koszykarz Asseco Prokomu Gdynia udowodnił jednak, że były one bezpodstawne. Jego wejście do kadry było piorunujące, a w meczu z Łotwą wyglądał wręcz jak jeden z jej liderów, mimo iż był to jego... drugi występ. Ponitka nie odstaje atletyzmem i agresywnością już w wieku 18 lat (nie skończył jeszcze 19...) i daje sygnał, że już wkrótce może aspirować nawet do pierwszej piątki. Chociaż jego statystyki - 14 punktów w 16 minut - a przede wszystkim praca w obronie i kontestowanie rzutów, mogły wręcz imponować, Ales Pipan apeluje o spokój.

- Mateusz Ponitka jest świetnym młodym graczem, ale najlepszą rzeczą będzie zostawić go w tej chwili w spokoju. Wiem, że teraz wszyscy będą chcieli traktować go jak gwiazdę i zapełniać prasę wywiadami z nim, ale on potrzebuje spokoju i czasu na rozwój, bo przecież dużo jeszcze może poprawić - powiedział trener reprezentacji Polski.

Nieco mniej mieliśmy okazję oglądać na parkiecie Przemysława Karnowskiego, więc znacznie trudniej ferować o jego dyspozycji, jednakże kiedy wchodził na parkiet poziom gry wcale nie spadał (o czym świadczy współczynnik plus/minus), a i on nie przestraszył się bardziej doświadczonych rywali, spokojnie podchodząc do gry. Na jego pozycji występuje jednak Marcin Gortat, więc w chwili obecnej center Gonzagi musi zadowolić się rolą zmiennika, z której jednak wywiązał się nie najgorzej.

Nie powinniśmy również zapominać o grupie młodych wilczków, do których widoku w biało-czerwonych koszulkach zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Z czwórki Piotra Pamuła, Adam Waczyński, Dardan Berisha, Przemysław Zamojski tylko ten ostatni ma więcej niż dwadzieścia dwa lata. Każdy z nich przyzwyczaił już nas jednak do odgrywania znaczących ról w swoich klubach, więc nic dziwnego, że granie reprezentacyjne to dla nich nie pierwszyzna. To właśnie oni rywalizować będą o dwie pozycje w pierwszej na obwodzie, bo na pozycji rozgrywającego miejsca ma raczej zagwarantowane Łukasz Koszarek.

Ważna jest też współpraca starszego, doświadczonego grona kadrowiczów z naszym młodym pokoleniem, szturmującym rotację Pipana. Weterani pomagają kolegom płynnie przechodzić z koszykówki juniorskiej i adaptować się w graniu pod najwyższą presją. Mówił o tym między innymi pracujący w sztabie szkoleniowym Andrzej Pluta:

- W Sopocie wielu młodych zawodników dostało od trenera szansę. Występowaliśmy co prawda bez kontuzjowanego Macieja Lampe, ale zespół się scalił. Maciek najprawdopodobniej wróci na eliminacje, ale jeżeli nie, to oni będą mieli świadomość, że mogą sobie poradzić na tym poziomie, będą pewniejsi swoich umiejętności. Pomagają im w tym starsi gracze, pokazują co i jak - tłumaczył były gwiazdor PLK.

Pozostaje więc cierpliwie i bacznie obserwować, jak nasz nowy narybek rozwija się oraz oczekiwać przełożenia się tego na wymierne rezultaty na arenie międzynarodowej. Pierwsze poważne zadanie to awans do Mistrzostw Europy w Słowenii.

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
no name
8.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
przed telewizorem to można obejrzeć teleturniej, a mecze ogląda się w hali :) po co ta napinka, chyba zależy nam, żeby portal dostarczał produkt dobrej jakości, prawda? pozdrawiam  
no name
7.08.2012
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Panie Redaktorze. Turniej inauguracyjny? Ale co on inaugurował? Przygotowanie już dawno rozpoczęte, a konkretnie 11 lipca. Dwumecz z Chińczykami kilka tygodni wcześniej, więc co zaczynali nasi Czytaj całość