Slavisa Bogavac: Ambitne cele

Po dobrym sezonie w barwach Śląska Wrocław Slavisa Bogavac miał kilka interesujących ofert gry. Wybrał jednak tę z beniaminka ekstraklasy, Rosy Radom, a o swojej decyzji opowiada w szczegółach.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Poprzedni sezon był zdecydowanie najlepszy dla Slavisy Bogavaca odkąd w roku 2009 trafił do polskiej ligi. Trener Śląska Wrocław, Miodrag Rajković, bardzo umiejętnie znalazł miejsce w swoim zespole dla 32-letniego skrzydłowego: nie dość, że wykorzystywał jego potencjał w ataku, dobrze chowając braki w defensywie, to jeszcze sprawił, że doświadczony zawodnik zmienił swój styl gry: przestał bazować jedynie na rzutach z dystansu, a zbliżył się bardziej do kosza. Dzięki temu np. między lutym a kwietniem aż ośmiokrotnie w 12 meczach zanotował więcej niż 10 zbiórek.

Tym samym wielu spodziewało się, że trener Rajković, podpisując kontrakt z PGE Turowem Zgorzelec, pociągnie za sobą doświadczonego skrzydłowego. Nic takiego się jednak nie stało, a i sam zawodnik nie miał chęci pozostawać we Wrocławiu bez swojego szkoleniowca-rodaka.

- Miałem bardzo dobry sezon w Śląsku i zawsze będę bardzo miło wspominał grę we Wrocławiu. Nie zostałem tam tylko z jednego, ale bardzo ważnego powodu - zarząd klubu uznał, że buduje zespół właściwie od nowa. W drużynie zostało tylko kilku Polaków, a wszyscy gracze zagraniczni odeszli - mówi zawodnik, który nie narzekał na brak zainteresowania ze strony innych klubów dzięki średnim w postaci 11,8 punktu i 6,7 zbiórki. - Miałem sporo ofert, ale żadna z nich nie była tak konkretna jak ta z Radomia. Nie zastanawiałem się zatem długo - dodaje Serb.

Tym samym przyszły sezon, Bogavac spędzi w beniaminku Tauron Basket Ligi, zespole Rosy Radom i z pewnością nie będzie miał tam żadnych problemów z aklimatyzacją. Włodarze klubu zatrudnili bowiem jeszcze dwóch rodaków skrzydłowego: Slavena Cupkovicia i Nikolę Vajosevicia, natomiast trenerem zespołu jest dobry znajomy byłego gracza Śląska, Mariusz Karol.

To właśnie Karol ściągnął Bogavaca do Polski. Stało się to w roku 2009, kiedy polski szkoleniowiec zajmował się budową Sportino Inowrocław. Gdy rok później trener przeniósł się do AZS Koszalin, doświadczony strzelec zrobił to samo. - Pracowałem z trenerem Karolem przez dwa lata w dwóch różnych klubach i zawsze mieliśmy dobry kontakt. Mam o nim świetne zdanie, uważam, że to bardzo zdolny trener - mówi koszykarz.

To wszystko sprawia, że podjęcie decyzji o zamianie Wrocławia na Radom nie było rzeczą trudną, a wręcz przeciwnie. - Mój agent zadzwonił do mnie pewnego dnia i powiedział, że ma bardzo konkretną ofertę z Rosy. Następnie wysłuchaliśmy ich propozycji razem i dowiedzieliśmy się jaki mają pomysł na ten sezon. A że podobają mi się ambitne cele, zdecydowałem, że będę dla nich grał. Oczywiście ważna była również kwestia trenera - tłumaczy Bogavac.

Skład Rosy zostanie oparty na wspomnianej trójce zawodników serbskich oraz na Amerykaninie J.J. Montgomerym i polskim obrońcy Marcinie Kosińskim. Resztę drużyny stanowić będą gracze rodzimi, lecz w większości bez doświadczenia na parkietach ekstraklasy. Czy to wystarczy by osiągnąć sukces? Choć przede wszystkim trzeba zapytać co będzie tym sukcesem? - Rosa jest bardzo ambitnym klubem. Po raz pierwszy będą grali w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale to nie przeszkadza kierownictwu klubu w myśleniu o grze w play-offach. Podobają mi się takie aspiracje - tłumaczy 32-latek.

Podpisując kontrakt z Rosą, Bogavac zdawał sobie jednakże sprawę, że w przyszłym sezonie prawdopodobnie ominą go spektakularne wygrane, a każde zwycięstwo będzie raczej miłą niespodzianką. Na co zatem liczy koszykarz pod względem indywidualnym? - Przede wszystkim liczy się drużyna, ale ja osobiście mam nadzieję, że w przyszłym sezonie nie będę grał na niższym poziomie, niż to było w Śląsku. Wierzę, że mi się uda - kończy nowy nabytek beniaminka TBL.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×