Fal-Start - relacja z meczu Start Gdynia - Rosa Radom

Start Gdynia w pierwszym meczu finałów I ligi uległ Rosie Radom 67:82. Goście zwycięstwo zawdzięczają świetnej drugiej połowie, w której wyraźnie przeważali nad zdekoncentrowanymi przeciwnikami.

Jędrzej Szerle
Jędrzej Szerle

Wielkie finały I ligi czas zacząć! W meczach wieńczących sezon 2011/2012 spotykają się Start Gdynia i Rosa Radom. Faworytem dwóch pierwszych meczów byli bez wątpienia gospodarze - gdynianie od października udowadniali, że we własnej hali są niezwykle trudni do pokonania, a kosze niechętnie przyjmują piłki przeciwników. I choć Rosa jest groźnym zespołem, to weekendowe mecze będą dla niej prawdziwym wyzwaniem.

Już pierwsze minuty potwierdziły, że oba zespoły niezwykle poważnie podchodzą do sobotniego starcia. Gra była mocna, żaden z zespołów nie bał się faulować i każdy rozumiał wagę meczu. Wprawdzie pierwsze punkty należały do gości, ale Tomasze, Andrzejewski i Wojdyła oraz Piotr Śmigielski szybko wyprowadzili swój zespół na prowadzenie. Cieniem na dobrej ofensywie Startu kładły się jednak błędy w defensywie, które dobrze wykorzystywali Hubert Radke i Artur Donigiewicz. Dopiero pod koniec tej części meczu skuteczna gra Mateusza Kostrzewskiego pozwoliła wyjść gospodarzom na dziesięciopunktowe prowadzenie.

Choć drugą kwartę rozpoczęła kolejna efektowna akcja Kostrzewskiego, to następne minuty przyniosły ponownie lepszy fragment gry i to pomimo fatalnej dyspozycji Marcina Kosińskiego (Iwo Kitzinger), który we wszystkich rubryczkach statystycznych zapisywał cyfry, oprócz tej z punktami z gry. Szybko odrabiającą stratę Rosę zatrzymał jednak Śmigielski, który świetnie rzucał z półdystansu oraz sprawnie kierował grą drużyny. Ta część ostatecznie okazała się lepsza dla zespołu z Radomia, choć osiem punktów straty wciąż było groźne.

Kwadrans przerwy lepiej wykorzystał trener Mariusz Karol, bo Rosa świetnie rozpoczęła trzecią kwartę od celnych rzutów Donigiewicza i Piotra Kardasia. Dzięki temu po niespełna trzech minutach goście odrobili ośmiopunktową stratę i wyszli na prowadzenie 46:45. Co prawda szybka trójka Wojdyły nieco uspokoiła sytuację, ale mecz zrobił się wyrównany i cała praca gdynian w pierwszej połowie poszła w zasadzie na marne. Po chwili, po celnym rzucie Radke zza linii 675 centymetrów, goście wygrywali już różnicą czterech punktów, a zdenerwowany trener Paweł Turkiewicz musiał prosić o przerwę na żądanie. Rosa grała świetnie, a Start wydawał się być rozbity dyspozycją przeciwników.

Ostatnie dziesięć minut było popisem wielkiej walki i ambicji obu drużyn. Start przez większą część tej części meczu przegrywał pięcioma punktami, a każde zmniejszenie straty szybko spotykało się z odpowiedzią zespołu z Radomia. Rosa z kolei nie potrafiła zwiększyć prowadzenia i zapobiec nerwowej końcówce. Dopiero po niespełna ośmiu minutach goście zwiększyli prowadzenie do ośmiu punktów, a Start zmagał się ze swoimi błędami bardziej, niż z mocną obroną przeciwników. Ostatecznie gospodarze przegrali pierwsze finałowe spotkanie z Rosą 67:82 i tym samym to goście objęli prowadzenie 1:0 w rywalizacji.

Start Gdynia - Rosa Radom 67:82 (23:13, 20:22, 14:27, 10:20)

Start: Śmigielski 18, Kostrzewski 11, Szpyrka 11, Wojdyła 10, Mordzak 4, Andrzejewski 3, Lisewski 3, Malczyk 3, Bach 2, Krajniewski 2.

Rosa: Donigiewicz 28, Kosiński 16, Radke 14, Kardaś 13, Nikiel 6, Zalewski 5.

stan rywalizacji: 1:0 dla Rosy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×