Ostatnia szansa Energi - zapowiedź meczu Energa Toruń - Wisła Can - Pack Kraków

Po dwóch zwycięstwach w stolicy Małopolski Biała Gwiazda jest o krok od wielkiego finału. Do awansu brakuje jej już tylko jednej wygranej, o którą z pewnością postara się w najbliższą sobotę w Toruniu. Miejscowa Energa jednak tanio skóry nie sprzeda.

Adam Popek
Adam Popek

Dla ekipy z miasta Kopernika będzie to bowiem ostatnia okazja na przedłużenie półfinałowej rywalizacji. Zresztą same zawodniczki doskonale zdają sobie z tego sprawę i zapowiadają, że tym razem dołożą wszelkich starań by dorównać kroku bardziej utytułowanemu rywalowi. - Nie pozostaje nam nic innego jak zmobilizować się jeszcze trochę i spróbować pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie. Szczególnie poprawić musimy grę obronną. Wtedy mam nadzieję, że emocje będą towarzyszyły nam do końca, a nie tylko przez dwie pierwsze kwarty - uważa Weronika Idczak.

Jej koleżanki w dotychczasowych starciach największy problem miały z powstrzymaniem środkowych Wisły. Te w polu trzech sekund poczynały sobie zbyt swobodnie i były głównym motorem napędowym swojego teamu. - Nasza dominacja w walce o górne piłki rzeczywiście była widoczna i przyczyniła się do osiągniętego triumfu - dodaje skrzydłowa, Katarzyna Krężel.

Wbrew pozorom jednak torunianki również dały się we znaki obrończyniom tytułu. Obserwatorzy meczu numer dwa zapamiętali szczególnie popisy Jazmine Sepulvedy, która w czwartkowy wieczór pod względem przebiegniętych kilometrów nie miała sobie równych. Amerykanka właściwie w pojedynkę wzięła na siebie ciężar gry ofensywnej i bazując na szybkich atakach stwarzała największe zagrożenie podopiecznym Jose Ignacio Hernandeza.

Zresztą nawet hiszpański szkoleniowiec docenił ambicję rywalek. - W półfinale prowadzimy dwa do zera, ale to jeszcze absolutnie nie koniec. Różnica między oboma drużynami nie jest bowiem, tak wysoka jak wskazują na to wyniki w związku z czym czeka nas jeszcze przynajmniej jedna trudna batalia - twierdzi Hernandez odnosząc się jednocześnie do nadchodzącego starcia.

W nim oprócz podkoszowych wiele do powiedzenia będzie miała Anke DeMondt. Belgijka od pamiętnego turnieju w Stambule jest jedną z najrówniej grających koszykarek w szeregach Wisły i w zasadzie w ciemno można na nią liczyć. Warto dodać, iż to w dużej mierze jej trafieniom krakowianki zawdzięczają wyśmienity start w czwartkowym pojedynku, który odcisnął piętno na jego dalszych losach. Jednakże nawet 32-letnia obrończyni wzbrania się przed pochopnymi osądami na temat awansu do finału. - Przeciwniczki opierają swoją grę na niskich zawodniczkach, które co prawda ustępują nam pod względem warunków fizycznych, ale za to mają przewagę szybkości. Wobec tego musimy pozostać zmobilizowane do samego końca.

Jeśli chodzi o koncentrację to osoby związane z klubem spod Wawelu raczej nie mają powodów do obaw. W ostatnich zawodach ich faworytki w tym aspekcie nie zawiodły i udowodniły, że w ważnych momentach potrafią stanąć na wysokości zadania. - W moim zespole ewidentnie dało się zauważyć większe skupienie. Dzięki temu dość szybko przejęliśmy inicjatywę i potem tylko kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia - potwierdza opiekun aktualnych mistrzyń.

Czy zatem Biała Gwiazda powtórzy sukcesy i już w sobotę zakończy półfinałowe zmagania? Początek trzeciego starcia w sobotę o godzinie 18.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×