Fani Anwilu postawili wotum nieufności trenerowi

Swoiste wotum nieufności postawili trenerowi Emirowi Mutapciciowi kibice Anwilu Włocławek podczas środowego, przegranego meczu o półfinał Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław. Cierpliwość kibiców skończyła się w momencie, gdy stało się jasne, że Anwil tego spotkania nie wygra.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

O tym, że wśród fanów włocławskiego Anwilu trener Emir Mutapcić nie ma dobrej passy, wiadomo od dawna. Kibice zarzucają szkoleniowcowi brak pomysłu na zespół, nieumiejętne wykorzystywanie poszczególnych graczy i to, że nie umie rządzić twardą ręką.

Włocławianie prowadzili na kilka minut przed końcem spotkania różnicą siedmiu punktów (68:61) i wydawało się, że zakończą mecz zwycięstwem. Zryw gości doprowadził jednak do dogrywki i w dodatkowych pięciu minutach gospodarze byli tylko tłem dla rywala. I wtedy kibice po raz pierwszy dali wyraz swojego niezadowolenia bezpośrednio do trenera, skandując "Gdzie są zagrywki, trenerze, gdzie są zagrywki?" - Fani mogą być zawiedzeni takim przebiegiem meczu. Co mogę więcej powiedzieć - my musimy być lepsi, musimy walczyć tak, aby odzyskać ich szacunek - tłumaczył Mutapcić na konferencji prasowej.

To jednak nie koniec. Później "oberwało" się całemu sztabowi szkoleniowemu, natomiast eskalacja gniewu nastąpiła w momencie, gdy Bośniak wziął czas. Jak zwykle w takim momencie, najpierw odbył kilkunastosekundową naradę ze swoimi asystentami, zaś koszykarze wymieniali uwagi między sobą. W tym momencie gwizdy rozległy się ze wszystkich trybun. - Ja oczywiście słyszę, że ludzie krzyczą, gwiżdżą, ale moi asystenci nie są statystami w tym zespole. Jak ja stracę te 15 sekund na rozmowę z moimi asystentami, to naprawdę nie jest to bezproduktywne. W tym momencie zespół ma chwilę żeby ochłonąć, a dla nas to jest czas żeby zapytać o konkrety, przeanalizować różne warianty - kontrował Mutapcić.

Efektem porażki, która została przesądzona jeszcze kilkadziesiąt sekund przed końcem, było opuszczenie hali przez większość kibiców, w tym przez fanów z zorganizowanego klubu kibica H1. Już teraz mówi się, że w kolejnym spotkaniu fani drużyny zamierzają, wzorem z hiszpańskich boisk piłkarskich, pomachać trenerowi białymi chusteczkami. To znak, że żądają jego dymisji.

- Może ludzie myślą, że ja powinienem być kimś w rodzaju dyktatora, nie wiem. Ale ja nie jestem dyktatorem, wolę być trenerem mającym szacunek dla mojego sztabu i zawodników. Taki jest mój styl trenowania, ktoś może powiedzieć, że zły, ale ja trenuję od 20 lat i niczego nie zamierzam zmieniać - uciął dyskusję trener Anwilu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×