Emocje udzielają się każdemu - rozmowa z Marcinem Stefańskim, zawodnikiem Trefla Sopot
W pierwszym meczu o brązowy medal Czarni Słupsk pokonali Trefl Sopot 86:83. Spotkanie nie było wielkim widowiskiem, sędziowie często musieli przerywać akcje jednych i drugich. Po meczu portal SportoweFakty.pl rozmawiał z Marcinem Stefańskim.
Karol Wasiek
Karol Wasiek: Pana w rywalizacji z Turowem Zgorzelec oglądaliśmy bardzo rzadko. Wcześniej był pan przecież jednym z liderów Trefla Sopot. Skąd taka zamiana? Decydowały względy taktyczne czy coś innego?
Marcin Stefański: Taka była decyzja trenera. Wyszło jak wyszło. Była trochę inna koncepcja. Ja to rozumiem. Cieszę się, że w meczu z Czarnymi mogłem dłużej pograć.
Spotkanie było dosyć ostre, sędziowie często musieli was upominać. Dlaczego?
- Ja myślę, że każdy chciał wygrać. Jedni i drudzy za wszelką cenę chcieli po prostu wygrać. Może tak to z boku wyglądało, że troszkę niesportowej walki było, ale myślę że sędziowie nad tym zapanowali. Myślę, że każdemu emocje się udzielają, bo to jest jakby nie patrzeć walka o brązowy medal.
Na ile porażka w niedzielnym meczu była efektem zmęczenia?
- Ja myślę, że miało to istotne znaczenie. Oczywiście szanuję drużynę Czarnych Słupsk i to nie jest tak, że to jest słaba drużyna, ale nasze siedem meczów można było czuć w nogach i odbiło się to trochę na nas. Teraz mamy trzy dni odpoczynku, mam nadzieję, że dojdziemy do siebie i na pewno nie jedziemy do Słupska po to by przegrać.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.