Michał Jankowski: Siedlczanie mieli pecha, że trafili akurat na nas
Jedno zwycięstwo dzieli Polonię 2011 od zachowania ligowego bytu. Młodzi warszawiacy pokonali w sobotę we własnej hali SKK i od utrzymania dzieli ich jedno zwycięstwo.
Kamil Kołsut
Podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego do walki w play-out przystępowali z przedostatniej pozycji, w starciu z doświadczonym siedleckim zespołem nikt nie dawał im większych szans. - Miejsce, które zajęliśmy w tabeli, nie odzwierciedla tego, co chłopcy potrafią - zastrzega w rozmowie ze SportoweFakty.pl kapitan Polonii, Michał Jankowski. - To są najzdolniejsi gracze w całej Polsce, niektórzy z nich - mogę to śmiało powiedzieć - w swoich rocznikach są czołowymi graczami Europy. Potrzebowaliśmy po prostu trochę czasu, żeby się ograć - przyznaje.
W fazie zasadniczej stołeczny zespół wygrał tylko sześć spotkań, koszykarzom SKK uległ dwukrotnie. - Mieliśmy dużo kontuzji. Ciężko się gra, gdy trener ma małe pole manewru - zaznacza Jankowski. W sobotnim meczu Miłoszewski na dobrą sprawę korzystał z usług ośmiu graczy i to wystarczyło do pokonania faworyta. - Jesteśmy drużyną i siedlczanie mieli pecha, że trafili akurat na nas. Przed rozpoczęciem rywalizacji większość fachowców z góry przekreśliła nasze szanse na utrzymanie, to nas jednak jeszcze mocniej zmobilizowało. Chcieliśmy udowodnić, że warto na nas stawiać - tłumaczy.