Setka była blisko - relacja z meczu INEA AZS Poznań - Energa Toruń
Toruńskie Katarzynki kontynuują dobrą passę - po czwartkowym łatwym zwycięstwie w europejskich pucharach, w sobotę niewiele większym nakładem sił pokonały w poznaniu INEA AZS 92:61.
Łukasz Czechowski
Emocji w tym meczu było jak na lekarstwo. Przyjezdne szybko osiągnęły przewagę i po 6 minutach prowadziły 12:4. Poznanianki nadzieje nielicznym kibicom zrobiły tylko na początku drugiej kwarty gdy po "trójce" Weroniki Idczak i akcji 2+1 Żanety Durak przegrywały tylko 22:23. Na nic więcej jednak podopieczne Elmedina Omanica Akademiczkom nie pozwoliły i z każdą minutą zwiększały przewagę, która ostatecznie wyniosła 31 punktów. Przyjezdne były blisko kolejnego w tym sezonie przekroczenia "setki", ale ze zdobytych 91 punktów też mogą być zadowolone.
- Najważniejsze, że zakończyliśmy ten mecz bez żadnej kontuzji. Z postawy moich zawodniczek jestem zadowolony, chociaż graliśmy falami - przyznał po meczu Omanic. W jego ekipie trudno wyróżnić kogokolwiek, bo w sobotę toruńska ekipa była bardzo wyrównana. Pod tablicą co chciały robiły Vera Perostiyska, Patrycja Gulak-Lipka i Mirna Mazić, z dystansu trafiała Veronika Bortelova, a bezkarnie pod kosz wchodziły Agata Gajda i Alicia Gladden. Cała toruńska drużyna grała na bardzo wysokiej skuteczności rzutów za 2 punkty - 67 proc.
Poznanianki zagrały natomiast najgorsze spotkanie w tym sezonie przed własną publicznością. - Ale jeszcze gorzej zagraliśmy tydzień temu w Łodzi, chociaż trzeba wziąć pod uwagę poziom przeciwnika - mówił trener INEA AZS Krzysztof Szewczyk. Jego zespół grał chaotycznie, bez pomysłu, zanotował aż 23 straty! O nieporadności poznańskiej drużyny najlepiej świadczy akcja z końcówki trzeciej kwarty, gdy gospodynie miały piłkę, a Szewczyk wziął czas, by rozrysować akcję dającą punkty. Po wznowieniu Akademiczki zanotowały jednak stratę, a kontrę zakończyła Natalia Małaszewska.
Najwięcej strat na swoim koncie zanotowała Weronika Idczak, ale paradoksalnie zdobyła ona najwięcej punktów dla swojego zespołu - gdyby nie jej celne trójki (5 na 8 prób) gra ofensywna poznanianek wyglądałaby jeszcze gorzej.
Po meczu trener Krzysztof Szewczyk zwrócił uwagę na jeszcze jedną sprawę. - Nie może być tak, że jedna zawodnicza gra dla swoich własnych statystyk, a nie dla zespołu. W tym tygodniu mam nadzieję, że poradzimy sobie z tym problemem - przyznał, ale nie chciał zdradzić, którą zawodniczkę ma na myśli.