NBA Finals: Boston wyrównuje!

Celtics przed drugim spotkaniem finałowym zapowiadali lepszą grę. Jak powiedzieli, tak zrobili. Ray Allen trafiał z dystansu jak natchniony, a Rajon Rondo na parkiecie dwoił się i troił, co zaowocowało triple - double.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

- To nie tylko my, ale przede wszystkim cały nasz zespół zapracował na to zwycięstwo. Ray (Ray Allen - przyp. aut.) w pierwszej połowie był niesamowity. Po przerwie zagraliśmy trochę słabiej, ale drużyna stanęła na wysokości zadania i zdołaliśmy wywalczyć zwycięstwo - powiedział Rajon Rondo, na którego triple - double złożyło się 19 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst.

Dla Lakers, którzy przegrali pierwszy mecz w STPLES Center w tegorocznych play-offach największy problem stanowili obrońcy Celtów. Niemiłosiernie trójkami karcił ich Ray Allen. Zawodnik drużyny Doca Riversa w pierwszych dwóch kwartach uzbierał 27 ze swoich 32 oczek. W całym spotkaniu zanotował osiem trafień z dystansu, co jest rekordem Finałów. To właśnie dzięki skutecznej grze Allena C's w przed przerwą odskoczyli nawet na 14 punktów.

Miejscowi wówczas otrząsnęli się i rozpoczęli odrabianie strat. Dobrze spisywali się obydwaj podkoszowi Pau Gasol i Andrew Bynum. - Szkoda, że przegraliśmy, ale trzeba oddać honory rywalom. Byli od nas lepsi. W kilku momentach pokazali większą chęć do odniesienia zwycięstwa - stwierdził Hiszpan.

Zespół prowadzony przez Phila Jacksona niesiony dopingiem swoich fanów zdołał dojść Boston. W czwartej kwarcie gra się wyrównała i trudno było przewidzieć, kto na swoją korzyść rozstrzygnie drugi finałowy mecz. Celtics pod koniec spotkania rozwiali wszelkie wątpliwości. Przypuścili atak, który zapewnił im zwycięstwo. Najpierw Rondo zgarnął piłkę po bloku Gasola na Kendricku Perkinsie. Nim Hiszpan zdołał wrócić na swój posterunek, obrońca C's zdobył punkty. W kolejnej akcji błąd popełnił Ron Artest. Przyjezdni prezent zamienili na dwa oczka Kevin Garnetta. Ekipa z Beantown po kolejnych swoich trafieniach odskoczyła na 98:90 i na 72 sekundy przed ostatnią syreną Boston mógł rozpocząć świętowanie.

- Strata przewagi własnego parkietu jest dla nas olbrzymim ciosem. Spodziewaliśmy się jednak czegoś takiego. Czas na rewanż - oznajmił Phil Jackson. W jego drużynie słabszy mecz rozegrał lider Kobe Bryant. Uzyskał 21 punktów, ale na słabej skuteczności (8/20). Podobnie jak kilku innych graczy z LA miał problem z przewinieniami.

Teraz rywalizacja przenosi się do Bostonu.

Los Angeles Lakers - Boston Celtics 94:103 (22:29, 26:25, 24:18, 22:31)

Los Angeles: Pau Gasol 25 (8 zb), Andrew Bynum 21, Kobe Bryant 21, Jordan Farmar 7, Ron Artest 6, Derek Fisher 6, Sasha Vujacić 3, Lamar Odom 3, Shannon Brown 2.

Boston: Ray Allen 32, Rajon Rondo 19 (12 zb, 10 as), Kendrick Perkins 12, Paul Pierce 10, Glen Davis 8, Nate Robinson 7, Kevin Garnett 6 (6 as), Tony Allen 2, Shelden Williams 0.

Stan rywalizacji: 1:1

http://www.sportowefak...play-2010/ " target=_blank>->Zobacz terminarz play off<-

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×