Polpharma pokazała charakter - relacja z meczu Polpharma Starogard Gd. - Anwil Włocławek
Zmiana gospodarza zupełnie odmieniła rywalizację. Anwil, który dominował a nawet deklasował w Hali Mistrzów Polpharmę, był bezradny w Starogardzie Gdańskim. Podopiecznych Igora Griszczuka w pewnym momencie dopadł głęboki kryzys. Włocławianie otrząsnęli się po dziesięciu minutach, ale wówczas to gospodarze prowadzili już 22 punktami i na zmianę rezultatu było już za późno, choć goście gryźli parkiet. SKS zasłużenie pokonał Anwil 99:89.
Patryk Kurkowski
Mujo Tuljković po raz kolejny znakomicie rozpoczął spotkanie. W jego ślady poszedł inny zawodnik z Bałkanów - Nikola Jovanović. To właśnie ten tandem wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie, dzięki wyśmienitej grze w ofensywie. Polpharma, która nieco przespała pierwsze minuty, kiedy się przebudziła grała, jak natchniona. Zespół dotychczas słynący z żelaznej defensywy, tym razem postawił na atak. Ku zdziwieniu włocławian gospodarzom wychodziło praktycznie wszystko. Kociewskie Diabły trafiały z dystansu, spod kosza, zbierały, lecz co najważniejsze z nawiązką odrobiły straty.
SKS po wyjściu na prowadzenie nie zamierzał spocząć na laurach, a wręcz przeciwnie - płynął z falą. A ta była bardzo duża. Zszokowany trener Igor Griszczuk bezradnie przyglądał się, jak jego podopieczni tracą coraz więcej oczek do rywala. Na domiar złego w 12. minucie starcia kontuzji doznał Andrzej Pluta, który nie wrócił już na boisko. Kapitalnie spisywał się lider Farmaceutów, Patrick Okafor. Nigeryjczyk z łatwością ogrywał Alexa Dunna i Rasharda Sullivana. Otrzymał jednak spore wsparcie od Łukasza Majewskiego i Antony'ego Weedena. Anwil długo walczył z kryzysem, ale nie udało się go przezwyciężyć. - Zagraliśmy pierwszą połowę tragicznie - komentował po meczu Krzysztof Szubarga, który miał po dziesięciu minutach już trzy przewinienia na koncie, w efekcie jego miejsce na parkiecie zajął Dru Joyce.
Zawodnicy Miliji Bogicevicia zdobyli w pierwszych dwóch odsłonach aż 55 "oczek", co było fantastycznym wynikiem. To zasługa przede wszystkim świetnej gry zespołowej w ataku, wysokiej skuteczności oraz agresywnej obrony, która w dalszej konsekwencji przynosiła przechwyty i zbiórki. Włocławianie prócz kilku pierwszych minut, kiedy wychodziło im wszystko, prezentowali się katastrofalnie. Zupełnie niewidoczni byli podkoszowi, a właściwie jedynymi koszykarzami starającymi się coś zmienić byli Jovanović oraz Brett Winkelman, godnie zastępujący Plutę. Po pierwszej połowie Polpharma wygrywała różnicą 22 punktów!
Z całą pewnością takiego obrotu spraw nie spodziewał się wściekły Griszczuk. Białorusin mógł sobie pluć w brodę, bo nie reagował wtedy, kiedy powinien. Udało mu się jednak zmotywować swoich graczy do walki. Po przerwie włocławianie wrócili odmienieni - grali twardo i skutecznie. Niewątpliwie sporo ożywienia do gry wniósł Kamil Chanas. Polak swoją agresywną obroną niemalże doprowadzał do szału rozgrywających SKS. Odrodził się na nowo Jovanović, lecz to wisiało już w powietrzu od pewnego czasu. Serb znakomicie współpracował z Szubargą. Anwil nadspodziewanie szybko zaczął reperować swój dorobek, w równie ekspresowym tempie zbliżając się do starogardzian. Kociewskie Diabły dopadł zastój, który już dawno temu stał się chlebem powszednim. Pomimo tego gospodarzom udało się utrzymać dwucyfrową przewagę. - W trzeciej kwarcie Anwil pokazał na co ich stać - mówił na konferencji Bogicević.
Przed ostatnią partią wszystko jeszcze było możliwe. Goście kontynuowali to, co znakomicie wychodziło im w trzeciej kwarcie. Do świetnie dysponowanego Jovanovicia dołączył w tym fragmencie spotkania Winkelman. Amerykanin bez większych problemów uwalniał się spod krycia i trafiał do kosza. Przewaga Farmaceutów topniała z każdą sekundą, ale gospodarze po pewnym czasie znaleźli receptę na zwycięstwo. Mnóstwo piłek wędrowało do niezawodnego Okafora. Nigeryjczyk był wprawdzie wykończony, z wielką trudnością przychodziły mu niektóre manewry, ale wykorzystywał swoje warunki fizyczne, by wygrać trudne batalie z Dunnem i Sullivanem. Lider SKS pudłował nawet sam na sam z koszem, lecz często był faulowany a na linii rzutów osobistych mylił się bardzo rzadko. Ale tak, jak to miało miejsce na początku zawodów, otrzymał wsparcie od Majewskiego. Kapitan gospodarzy trafił w tym spotkaniu aż 5 "trójek" a łącznie uzbierał 22 punkty, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Ostatecznie starogardzianie wygrali spotkanie 99:89.
Anwil zagrał w tym meczu słabo w defensywie, jak i ofensywie. Cała machina nie funkcjonowała tak, jak w poprzednich dwóch potyczkach. Problemy z faulami, uraz Pluty tylko dobiły i tak leżących włocławian, którzy pokazali klasę podnosząc się w trudnej sytuacji. Polpharma natomiast potwierdziła, że jest świetnym kolektywem. Kolektywem złożonym z ambitnych "walczaków".
- Cieszy nas to, że potrafiliśmy podnieść się po porażkach we Włocławku. Na pewno łatwo się nie poddamy. Jest jeszcze jeden mecz u nas - będziemy starać się do samego końca - powiedział Tomasz Ochońko.
Kolejne spotkanie tej pary odbędzie się w sobotę.