Emocje do końca i awans - relacja z meczu Wisła Can-Pack Kraków - MiZo Pécs 2010

To historyczny sukces Wisły Can-Pack, która wprawdzie przed laty grała w finale Pucharu Europy, ale odkąd rozgrywki organizowane przez FIBA noszą miana Euroligi krakowskiemu zespołowi nigdy nie udało się wyjść z 1/8 finału. Po ograniu zespołu MiZo Pécs wiślaczki są w najlepszej ósemce Europy. A być może to nie koniec ich sukcesów?!

Piotr Kostogrys
Piotr Kostogrys

Od samego początku środowego spotkania na parkiecie krakowskiej hali, która zapełniła się kibicami już na godzinę przed meczem, panowała ogromna walka. Wprawdzie cała I kwarta toczyła się pod dyktando gospodyń, to przewaga sięgała maksymalnie pięć punktów. Węgierki zdołały wyrównać tuż na początku II kwarty, po trójce Alexandrii Quigley (21:21), i choć krakowianki odskoczyły po chwili na sześć punktów (29:23), to jeszcze jedna "trójka" - tym razem Krisztiny Raksányi - dała po czternastu minutach gry pierwsze prowadzenie gościom (30:31).

Nie było więc, jak w pierwszym meczu 1/8 finału, okazji do uzyskania większej przewagi, bo do przerwy wiślaczki prowadziły ledwie jednym punktem (38:37). Kibice dobrze mieli jednak w pamięci spotkanie przed tygodniem, gdy Wisła rozgromiła rywalki właśnie w III kwarcie. I po jej trzech minutach krakowska część widowni miała powody do zadowolenia. Dwa punkty zdobyła Marta Fernández, trójkami popisały się Liron Cohen i Kateřina Zohnová i wiślaczki odskoczyły na dziewięć punktów! I kiedy wydawało się, że za chwilę może być po meczu - rywalki mocno wzięły się w garść i choć do końca kwarty zostało 7 minut pozwoliły wiślaczkom zdobyć jeszcze tylko... dwa punkty. A same nie tylko odrobiły straty, ale wyszły na prowadzenie. Mieliśmy więc wynik 48:49 i 10 minut, które miało zadecydować o wszystkim.

Do połowy ostatniej kwarty trwała prawdziwa walka "kosz za kosz", zresztą na pięć minut przed końcem był remis 55:55. Wtedy jednak trener wiślaczek, José Ignacio Hernández, wyciągnął prawdziwego asa z rękawa. Wpuścił ponownie do boju popularną "Katkę" i Czeszka przechyliła wynik na korzyść Wisły! Najpierw trafiła z dystansu, po chwili poprawiła z półdystansu i było 60:55. Na taki cios Węgierki nie umiały szybko odpowiedzieć, a na domiar złego zaczęły popełniać decydujące błędy. Pomyliła się Dalma Iványi, kroki pogrążyły Annę Vajdę, a ważną zbiórkę wywalczyła Agnieszka Majewska. A że była przy niej faulowana, więc z osobistych dała Wiśle siedem punktów przewagi (62:55). Gdy na niespełna minutę przed końcem ponownie za trzyt trafiła Cohen - było już pewne, że tak wypracowanej przewagi Węgierki już nie odrobią. I nie odrobiły! Wisła Can-Pack jest więc w ćwierćfinale Euroligi, gdzie zagra z czeskim Frisco Sika Brno. Znów mając w tej rywalizacji przewagę parkietu po swojej stronie! Pierwszy mecz już 23 lutego.

Wisła Can-Pack Kraków - MiZo Pécs 2010 69:57 (21:18, 17:19, 10:12, 21:8)

Wisła Can-Pack: Fernández 17 (5 as., 2 prz., 1 bl.), Zohnová 13 (2x3), Cohen 12 (2x3), Kobryn 12 (1 bl.), Burse 7 (16 zb., 2 prz.), Majewska 4 (1 bl.), Castro 4, Wielebnowska 0, Pawlak 0.

MiZo: Vajda 18, Ohlde 11, Quigley 10 (2x3), Raksányi 4 (1x3), Iványi 4 (10 zb., 11 as., 6 prz.), Mazzante 4, Nagy-Bujdosó 2, Krnjic 2, Turóczi 2, Fegyverneky 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×