Historia ME koszykarek: Hegemonia radzieckiej koszykówki

Przez dziesięciolecia nie było mocnych na koszykarki zza żelaznej kurtyny. Reprezentacja ZSRR triumfowała w 21. turniejach mistrzostw Europy, absolutnie dominując w zmaganiach na Starym Kontynencie. Na całe szczęście ostatnie lata to bardziej wyrównana i ciekawsza rywalizacja w Eurobaskecie. Rosjanki, Hiszpanki oraz Czeski to drużyny, które w obecnej rzeczywistości należą do ścisłej czołówki. Podobnie powinno być na rozpoczynających się w niedzielę mistrzostwach Europy na Łotwie.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Przed wybuchem II wojny światowej rozegrano tylko jeden turniej o prymat na Starym Kontynencie. W 1938 roku na rzymskich parkietach triumfowały gospodynie turnieju, które zostały historycznymi, bo pierwszymi mistrzyniami Europy. Koszykarki z Italii w pokonanym polu zostawiły reprezentację Litwy oraz "biało-czerwone", które w całym turnieju poniosły tylko jedną porażkę. Co ciekawe, Polki osiągnęły wówczas identyczny bilans jak dwie pierwsze drużyny, lecz z powodu najgorsze bilansu, stanęły ostatecznie na najniższym stopniu podium.

Na kolejny krążek w wykonaniu naszych pań musieliśmy czekać aż trzy dekady. W 1968 roku polskie koszykarskie znów wywalczyły brązowy medal, a kolejny raz szczęśliwe okazały się włoskie parkiety. Z bilansem 4-2 nasza reprezentacja ustępowała jedynie ZSRR i Jugosławii. Po tym sukcesie kibice koszykówki znów musieli czekać kilkanaście lat na kolejne triumfy. Na początku lat 80’ ubiegłego stulecia żeńska reprezentacja Polski należała do ścisłej czołówki w Europie. Przez dwa lata (1980 i 1981) nasze koszykarki musiały uznawać wyższość jedynie wszechmocnie panującym radzieckim zawodniczkom, które przez wiele długich lat nie znalazły godnych siebie rywalek.

W 1980 roku reprezentantka Polski Ludmiła Janowska została wybrana najlepszą rozgrywającą mistrzostw Europy, które odbywały się w jugosłowiańskiej Banja Luce (obecnie Bośnia i Hercegowina). Trzykrotna mistrzyni Polski z ŁKS-em Łódź zdobywała wówczas średnio 11,1 punktu. W ówczesnej kadrze pierwsze skrzypce odgrywały również takie zawodniczki jak Grażyna Seweryn, Małgorzata Kozera-Gliszczyńska czy Teresa Komorowska.

Historia żeńskich mistrzostw Europy to przede wszystkim niesamowita saga koszykarek Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. W 1950 roku zawodniczki ze Wschodu po raz pierwszy sięgnęły po złoto. Mało kto spodziewał się wówczas, że w ciągu następnych 40 lat, tylko jeden zespół zdoła przerwać hegemonię sbornej. Tym szczęśliwcem okazały się bułgarskie koszykarski, które w 1958 roku, w Łodzi, po dogrywce pokonały ZSRR 54:51.

21 mistrzowskich tytułów i następujące po sobie pokolenia genialnych koszykarek z ZSRR były fenomenem na skalę światową. Po upadku żelaznej kurtyny i rozpadzie największego na świecie imperium, zmieniła się sytuacja w turniejach o mistrzostwo Europy. Do głosu zaczęły dochodzić nowe ekipy z południa kontynentu (Hiszpania, Francja), a nową siłą stawały się reprezentacje dopiero co powstałych państw (Ukraina, Litwa).

Chwile wielkiej sławy i ogromnego splendoru były również udziałem polskich koszykarek. W pamiętnym 1999 roku drużyna prowadzona przez Tomasza Herkta osiągnęła największy sukces w historii żeńskiej koszykówki, zwyciężając na Eurobaskecie w Polsce. Ówczesny turniej nie zaczął się zbyt dobrze dla naszego zespołu, bowiem po trzech spotkaniach bliżej nam było do pożegnania się z rozgrywkami, niż gry w dalszej fazie turnieju. Ostatecznie jednak udało się awansować do ćwierćfinałów, gdzie rozpoczął się prawdziwy koncert gry naszych koszykarek.

Po efektownym triumfie nad Chorwacją, zawodniczki trenera Herkta pokonały faworyzowane Francuzki i Rosjanki, dzięki czemu wywalczyły upragniony złoty medal. Swoje największe lata chwały przeżywała Małgorzata Dydek, która wraz z Elżbietą Trześniewską niepodzielnie rządziły w szeregach "biało-czerwonych". Od tamtej pory Polki nie gościły już na podium tych rozgrywek, przegrywając między innymi w meczu o 3. miejsce z Hiszpanią, w 2003 roku.

W ostatnich czterech turniejach na podium zawsze stawały reprezentacje Rosji i Hiszpanii. Koszykarki Walerija Tichonienki, które bronią tytułu z 2007 roku, także i tym razem będą należały do głównych faworytek. Rywalizacja na łotewskich parkietach zapowiada się niezwykle pasjonująco, bowiem chrapkę na medal mają Hiszpanki, Czeszki, a być może nawet gospodynie turnieju, Łotyszki. "Czarnym koniem" zawodów mogą być również Białorusinki. Miejmy nadzieję, że do walki o najwyższe cele włączą się także podopieczne Krzysztofa Koziorowicza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×