Mirosław Orczyk: Ja nie jestem g...o!
W miniony weekend UTEX ROW Rybnik pod wodzą Mirosława Orczyka wygrał kolejny ważny mecz w rozgrywkach Ford Germaz Ekstraklasy. Rybniczanki z każdą wygraną są bliżej utrzymania w elicie. Czy jednak już na dniach na Śląsku będą musieli szukać trenera? Ze swojej posady zrezygnować bowiem chce Orczyk, który ma już dość oczekiwania na pieniądze i sponsorowania klubu z własnej kieszeni.
Krzysztof Kaczmarczyk
- Powiem tak. Cierpliwość moja być może umarła, ale nie umarła moja wiara w to, że Rybnik będzie miał ekstraklasę, że Rybnik będzie miał koszykówkę. I nie umarła wiara, że jesteśmy ją w stanie robić dobrze. Mamy piękne obiekty, mamy miasto, które tą koszykówkę wspierało przez wiele lat. Mam nadzieję, że prezydent Fudali doceni to, co wykonaliśmy. Mamy 2:0 z ŁKS-em, mamy 1:1 z Brzegiem, mamy dwa małe punkty lepsze od Widzewa i w układzie również z nimi 1:1. Mamy cztery zwycięstwa, ale ja nie powiem, że utrzymaliśmy ligę, bo to jest kosmicznie daleka droga, żeby utrzymać ekstraklasę. Być może jesteśmy na poziomie 55 procent - mówi jasno Mirosław Orczyk, szkoleniowiec UTEX-u ROW Rybnik.
Władze klubu nie mają zatem zbyt wesołej miny, pomimo faktu odniesienia niezwykle ważnego sukcesu nad łódzkim Widzewem. - Jest mi ciężko, ale muszę w ten sposób wypowiedzieć swoje zdanie. Mam nadzieję, że na poniedziałek czy wtorek uda się zebrać radę i trzeba przystąpić do działania, bo operacja "utrzymanie koszykówki i ekstraklasy w Rybniku" nie może zostać przerwana. Zdaje sobie z tego sprawę. Myślałem, że nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji. Jestem naprawdę dumny ze swoich zawodniczek i z tego, że mogłem tutaj pracować - dodaje Orczyk.
Zaległości finansowe wobec trenera rybniczanek są co najmniej duże, a cierpliwość oczekującego dobiegła końca. Ten bowiem cały czas chce iść do przodu ze swoją wiedzą i trenerskimi umiejętnościami. - Ja teraz byłem na kilku różnych szkoleniach. To nie jest tak, że ja już wszystko wiem i siedzę sobie i nic nie robię. Ja dalej się rozwijam, kształcę i potrzebuję swoich pieniędzy. Część jest zarobkowych, część pożyczonych, a część pomieszanych. Nie chciałbym się o kwocie wypowiadać - komentuje. - Nie oczekuję też, że jutro będzie pstryk i będzie po sprawie, bo to jest niemożliwe. Oczekuję, że Urząd Miasta wypowie się na ile będzie finansował sport zawodowy, bo tego też mi brakuje. Nie wiemy tego my, nie wiedzą żużlowcy, nie wiedzą piłkarze. Tu dzisiaj jest sezon i my musimy coś wiedzieć, żeby móc zorganizować życie i pracę. Te zawodniczki też muszą wiedzieć co tu będzie za pół roku. Ja muszę wiedzieć co tu będzie za chwilę. 16 kwiecień się zbliża i co dalej? Chciałbym być w Rybniku. Nie powiem jednak, że nie mam co robić. Te zawodniczki, które tu grają również będą miały co robić.
Sam zainteresowany nie przejmuje się również tym, że ludzie nie są mu przychylni, że nie szanują tego co robi dla rybnickiego klubu. To według Orczyka nie ma żadnego wpływu na jego ruch. - Piękna jest sala, piękne jest wszystko. Można w Rybniku super trenować, super pracować. Moja sprawa dla mnie jest bardzo istotna. Ja zawsze przedstawiałem siebie jako ostatniego, natomiast już nie mogę sobie na to pozwolić, żeby spawacz czy jakiś inny synek mnie obrażał. Ja wiem kto to pisze. Ja nie jestem g...o, bo te dziewczynki świadczą o mojej pracy. Ludzie mnie nie zniechęcą. Kiedyś powiedziałem, że można kogoś obrażać, ale ja muszę mieć na szampon, żebym mógł się umyć. Natomiast jeżeli ktoś mnie będzie opluwał, a mnie nie stać na szare mydło, to wtedy nie jest już dobrze - obrazuje Orczyk.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.